|
Bez następnych kroków, czyli dalszego ograniczenia presji poprzez znaczniejsze podwyższenie opłaty okręgowej (ustalenie limitu dziennego wędkujących) oraz obniżenie limitów zabieranych ryb i wprowadzenie stałej, skutecznej kontroli, rzeki nie staną się normalnymi w pozytywnym tego znaczeniu.
Rzeki mają określone maksymalne możliwości i żadne wywrotki wpuszczanych do nich ryb nie stworzą stabilnej, dzikiej lub zdziczałej populacji pstrąga potokowego i lipienia.
Całkowicie sie pod tym podpisuję. Moje wcześniejsze wywody nie miały na celu narzekania na zbyt wysokie opłaty (chętnie zapłacę 2 razy tyle ale nie w formie opłaty okręgowej a na konkretną rzekę - zarybianie, strażników itp) ale na sposób traktowania zwykłych wędkarzy, którzy o tego typu sprawach dowiadują się po fakcie.
Z braku czasu jestem na rybach z muchówką może z 20 razy w roku zabierając nie więcej jak 5 rybek (nie wliczając tęczaków z Cz.Przemszy) i wszelkiego rodzaju zakazy (a jestem zawziętym liberałem) bardzo mi odpowiadają. Argumentacja, że powodem braku ryb jest w znacznym stopniu zbyt duża presja wędkarska nie do końca odpowiada prawdzie.
Pozdrawiam
A.M.
|