|
Dziękuję za ten głos rozsądku. I ja mam takie wątpliwości: do tej pory odławiałem średnio z Krzczonówki po 2000 pstrągów rocznie, przerzucałem je do Raby, a w potoku zostawały nieliczne małe oraz wpuszczałem narybek. Inne potoki tak samo są mniej więcej "dojone". W ten sposób kłusole się odzwyczaiły od łowienia pod domem, "bo wszystko wyłowione". Teraz, kiedy muszę zgodnie ze swoją ofertą wpuszczać do Raby wyrośnięte pstrągi, mniej mi zależy na tych połowach w dopływach i dlatego fragment najwiekszego z nich chcę przeznaczyć na łowisko wędkarskie. Czy w związku z tym kłusownictwo się odtworzy? Czy odwrotnie, muszkarze pomogą "nawrócić" miejscowych, szczególnie młodych, na drogę muszkarstwa, jedynie słuszną?
Faktem jest, że z tych 2000 pstrągów przerzuconych do Raby łowiło się 100 do 200 rocznie, czyli wcale nie tak wiele, jak można by się było spodziewać, bo przecież regulacje, ciepła woda, brak miejsc itp. Zysk marny, roboty kupa. To może teraz chociaż tych kilku wędkarzy skorzysta i połowi na potoku, już zniszczonym, ale ciągle jeszcze dla wędkarzy użytecznym.
|