|
A ja ciągle to samo - lipienie na Dunajcu.
Sąsiad wyciągnął mnie dziś nad Dunajec w okolice Zakliczyna w poszukiwaniu żerujących na "sieczce" lipieni. Zjeździliśmy chyba ze 40km wzdłuż rzeki oglądając różne płanie i nic... Słoneczko przygrzewało, much latała i płynęła, wiatru nie było, a tu martwa woda. A przecież lipienie gdzieś tam są, bo podobno mucharze trafiają nawet okazy powyżej 45cm. Prawdziwa Enigma z tej rzeki.
Tradycyjnie widzieliśmy "Pana białego Opla", który jak zwykle zaparkował na skarpie poniżej promu w Jurkowie i przechadzał się z wędką wzdłuż brzegu. Musi bardzo lubić to miejsce, albo łapie inne ryby, bo obecności lipieni tam nie stwierdziliśmy. Także jeśli mnie teraz czyta, to będę bardzo wdzięczny za odzew, bo nie chciałem drzeć się nad wodą i pytać co bierze.
Mam również prośbę do innych wędkujących na tym odcinku. Jeśli ktoś odszyfrował tajemnicę lipieni poniżej Czchowa, to znaczy wie dlaczego są takie płochliwe i straszliwie rzadko podnoszą się do powierzchni i jednocześnie opracował sposób jak je zlokalizować, to mam nadzieję, że wspomorze kolegę mucharza i podzieli się tą bezcenną wiedzą.
Jeszcze pięć lat temu nie miałem problemów z wytropieniem kardynałów, ale teraz stoję nad wodą głupi i nie wiem co się porobiło z tymi rybami.
|