|
A ja uważam że ten przepis jest dziurawy jak sito.
W zasadzie każda przynęta muchowa (nawet mylarowa rybka) może z pozoru imitować owada. Który entomolog wykluczy ponad wszelką wątpliwość, że ta przyneta nie jest bardzo nieudaną imitacją jakiegoś tropikalnego owada, jesli weźmiemy pod uwagę, że gromada owadów jest najliczniejszą spośród wszystkich, liczac grubo ponad milion gatunków poznanych i setki (albo jeszcze więcej, ale kto to może wiedzieć) tysiecy gatunków dziś jeszcze nieodkrytych (pustynie, lasy tropikalne itd), lub wymarłych?
Gdyby ten przepis interpretować bardzo wąsko to wszelkie muchy imitujące powszechnie kiełże, pijawki, rosówki, inne robactwo nieowadzie, rybki (wszelkie streamery), wszelkie muchy fantazyjne (100% łososiowych i większość mokrych) - przestałoby byc muchami. Moje pudełko skurczyłoby sie do kilku much, które tez na siłe możnaby uznać za "podejrzane" o nieimitowanie owadziej gromady. Czy to nie absurd?
Zawsze uważałem, że kto tworzy złe prawo ponosi za to odpowiedzialność i tego konsekwencje, których nie wolno przerzucać na odbiorców tego prawa. Gdybym za każdym razem pił piwo którego nawazyli mi prawodawcy, to bym już dawno pękł.
Ci na górze produkują różne buble prawne, a ja dalej łowię sobie na wszystko, co w tradycji wędkarstwa muchowego zwykło się nazywać sztuczną muchą.
Pozdrawiam
Michał Cebula
|