|
W tamtym zakazanym szczecińskim jeziorze znajomy wyjął jazia półtora kila, ale na spina.
O boleniach słyszałem, że można je skusić do brania używając wyłącznie najdelikatniejszego sprzętu, co kończy się tak czy inaczej zerwaniem się ryby.
Zakaz zakazem - swoje się nasłuchałem o tym, że ktoś złowił to, a ktoś inny tamto. Są jacyś "czajnicy", których podkusi i idą w krzaki sprawdzić, co tam mieszka.
W dawnych, dobrych latach, kiedy woda miała kilka metrów przejrzystości, było ponoć widać kilowe okonie patrolujące stoki. No i oczywiście wszystkie te jazioklenie. Sam pamiętam, że widziałem pomarańczowe ryby na głębokości 2-3 m (orfy).
Ale tu już odchodzę od tematu... ;)
|