|
Witaj Barbaro Miło, że zabrałaś na tym forum głos Kiedy moja koleżanka żona zabiera się za krytyke mojego hobby zwykłem cytować Lema: " Był pijakiem i tej namiętności oddawał się bez reszty". Jak widzisz wędkarstwo nie należy do tych najgorszych pasji, a tak to jest że każdy /szczególnie chłop, bo to zawsze małe dziecko/ musi mieć jakiegos konika Moja koleżanka żona już dawno zauważyła, że po powrocie z ryb jestem bardziej uczynny, spokojniejszy ... co prawda mnie o tym nie powiedziała
Przy wspólnych wypadach nad wodę ja organizuje to tak, że umawiamy sie ze znajomymi. Zabieramy dzieciaki. Instalujemy sie gdzies nad rzeka. Rozpalamy ognisko. My z kolega lowimy gdzies w zasiegu wzroku. Dzieciaki moga sie wybiegac i poszalec, a nasze koleżanki żony mogę się do woli naplotkować i tym sposobem wilk jest syty i wilk syty
Co się tyczy odpadów po kręceniu much. Ja sobie radze w ten sposób, że imadełko i cały majdan kładę na dużym arkuszy szarego papieru /może być gazeta, najlepsza bo duża jest "Rzeczpospolita"/. po skończonej pracy papier z odpadami się zwija i jest czyściutko. Żona patrzy na to przychylnym okiem, bo jest porządek a i moja córka zawsze przy wiązaniu much mi kibicuje i ma zajęcie. Ma dopiero 5 lat, a już zna kilka nazw much
Pozdrawiam Zbyszek
|