|
No MOŻE byłem zbyt wylewny. Jednak nie popadajmy w paranoję, nie tłumaczmy, że łowienie w ukryciu, w ścisłej tajemnicy jest normą. W ten sposób za jakiś czas zaczniemy się opluwać nad wodą, bo "ktoś łowi na mojej wodzie", "bierze moje ryby" itd. Pisałeś: "... latem widziałem mordowane przez miejscowych ryby... ". Czyli wiedzą o tych lipieniach, łowionych pewnie na przepływankę czy z gruntu, ci najgorsi bo będący REGULARNIE na miejscu i do tej pory, jak przypuszczam, całkiem "po cichu" się tam panoszą. Więc od tego czasu jest już chyba "po ptokach". Pozdr.
|