|
Ja byłem w tym roku tylko raz na droższym odcinku razem z tatą. Nie połowiłem za dużo ryb, największy miał 37 cm ,ale nie dlatego, że ryb nie ma. Po prostu było ciepło, woda czysta i widziałem mnóstwo ryb płoszących się tuż przed braniem. 300 zł to dobra cena ale tylko dla okolicznych wędkarzy. Z Krakowa do Skoczowa jest 140 km i to wyklucza częste jeżdżenie. Jeśli chodzi o kontrole to nie spotkałem się ze strażnikami, za to już jak wracaliśmy do auta to pijany tubylec ze stalową siatką mówił, że za piwo złapie nam pstrąga. Jest to pewnie praktyka powszechna, bo mają klientów. Jak dwóch turystów zobaczyło nas z wędkami to pytali czy damy im pstrągi za piwo! Najgorsze jest to, że na takich ludzi nie ma sposobów. Sąd może skazać na grzywnę, wymierzyć nawiązkę dla właściciela, ale co z tego. Komornik wejdzie mu na podartą koszulę, spawany rower i puszki po piwie? Na szczęście tacy ludzie nie zniszczą pogłowia ryb w rzece z porządnym gospodarzem. Według mnie wystarczy upilnować tarła, a nowe pokolenia zastąpią z powodzeniem skłusowane ryby, ale także powiększą dotychczasowy rybostan. Mam nadzieję, że ochrona tarlisk będzie dla Pana Wilka priorytetem i zatrudni do tego celu dodatkową ochronę( np. 2 czteroosobowe patrole pilnujące rzeki 24h/dobę). Może warto wziąć do pomocy miejscowych wędkarzy w zamian za licencje na przyszły rok?
Pozdrawiam i życzę sukcesów w prowadzeniu łowiska
Bartek
|