|
I czy potrzebny był panu zakaz? Są pewne zachowania, których się nabywa i których nie wypada naruszać, bo co powiedzą inni... I wcale bym się nie martwił, gdyby pan przyjechał nad Rabę, poobserwował co się dzieje z pstrągami, połowił trochę jelców i kleni w samo południe między kąpiącymi się plażowiczami, podpowiedział tym wszystkim, którzy chcą "zaopiekować się lipieniem bo już ledwo dycha i lepiej go zabić i zjeść niż pozwolić mu męczyć się..." Sam wolę się nie pokazywać nad rzeką w taki upał, bo czuję się obrzydliwie - a jak bym wprowadził zakaz, to musiałbym chociaż udawać, żę sprawdzam jego przestrzeganie.
Dziś siedzę przy komputerze i piszę pismo do Wydziału Ochrony Środowiska z wczorajszymi zdjęciami, historią notowanych na Rabie maksymalnych temperatur i niezrealizowanych uwag z pozwoleń na budowę regulacji, a dotyczących zachowania istniejących zadrzewień i zakrzaczeń. Niech właściciel wody (czyli RZGW) przestrzega prawomocnych decyzji , to i dzierżawca (czyli ja) będzie mógł spać spokojnie, a wędkarz łowić (lub wypuszczać) pstrągi.
A jutro - będę miał wszystko gdzieś, bo wyjeżdżam na ryby do Norwegii, a tam woda ma taką temperaturę, że trzeba w niej brodzić w ocieplaczu narciarskim. Zrobię to, do czego zawsze namawiała mnie żona i co robi wielu kolegów wędkarzy: nie przejmują się tymi dwunastoma ostatnimi pstrągami na hektar, tylko łowią tam, gdzie ryb jest mnóstwo w nienaruszonym środowisku. Im też nie jest potrzebny zakaz wędkowania w Polsce - już dawno go przestrzegają....
|