|
Podoba mi się ten pomysł, na co wskazywałem w komentarzach tu i ówdzie. Jednak dalsza interpretacja jest niewłaściwa, moim zdaniem. Złowienie ryby w sposób nieuprawniony nie jest kradzieżą w sensie zaboru mienia, bo ryba w wodzie mieniem nie jest. Kradzieżą byłby zabór ryby zlowionej wcześniej przez rybaka, bo mięso rybie mieniem już jest.
Kolegia d/s wykroczeń nie istnieją juz od wielu lat. ))
Za wykroczenia grzywny nakłada straż, policja itp. według taryfikatora mandatów.
W każdej sprawie dotyczącej wykroczeń z Ustawy rybackiej można wnieść sprawę do sądu grodzkiego. Wartość ryb określina przez dzierżawcę może byc podstawą do orzeczenia nawiązki przez sąd. Podkreslam - może, pod warunkiem, że sąd podzieli taką wycenę.
W każdym przypadku ważne i wręcz niezbędne jest występowanie dzierżawcy lub jego przedstawiciela w charakterze odskarzyciela posiłkowego przed sądem. Oskarżyciel publiczny ani sąd nie reprezentują pokszkodowanego. Nie są od tego. Ani nie będą uzasadniać jego "taryfikatora". Ewentualnie przyjmą swój albo zaproponowany przez kłusownika. O swoje sprawy trzeba się troszczyć.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|