|
Jutro zarybianie "regularne", czyli tęczakami po pół kilo. Żeby można było mieć stosunek do dużych ryb, trzeba je najpierw mieć, może złowić, może wypuścić itp. I dyskusja jest właśnie dlatego, że są, a nie dlatego, że ich nie ma. Bo do tego, że ryb może nie być, ludzie się przyzwyczaili i na ten temat przestali dyskutować. Tak jak na zjeździe okręgowym, kiedy to uwaga Wojtka Topinka, że zarybiamy 3 do 8 razy mniej wody PZW niż 1985 roku przeszła w zasadzie bez dalszej kontynuacji. A ja wsłuchuję się w to co muszkarze (czyli moi klienci) mówią o rybach (czyli towarze, który oferuję) i jakoś to muszę do kupy poskładać. Każda nieocenzurowana wypowiedź jest bardzo cenna, nieważne czy napisana ortograficznie. Powtórzę też, że obserwuję bardzo pozytywne zmiany w podejściu muszkarzy do ryb na Rabie w ciągu tych ostatnich ośmiu lat, a przypisuję to faktowi, że pstrąg na Rabie przestał być rzadkością.
Woda bardzo fajna, opadająca i chyba jest coś na kształt ciągu łososi. Dziś rano przerzuciliśmy przez jaz w Myślenicach dwa: 46 cm, srebrna beka na półtora kilo i 36 cm wychudzony, ale srebrny jak lusterko. Obydwa prawie bez kropek (trocie u nas zwykle są bardzo "piegowate"). Chyba stał się cud i wracają. Z informacji pochodzących z moich operacyjnych źródeł wynika, że nie mogą to być łososie z morza. Nie zmienia to faktu, że od czwartku do niedzieli nie wolno zabierac łososi, a od poniedziałku do środy wymiar ochronny wynosi 35 cm, a limit jak na zezwoleniu na połów.
To chyba jedyna w Polsce rzeka, gdzie można zabrać trzy lub pięć łososi dziennie - i jakoś jestem pewien, że moi klienci tego nie nadużyją...
|