|
Można powiedzieć, że ryby bardziej boją się braku wody niż jej nadmiaru. Faktem jest, że ryby bezpośrednio wpuszczone do mętnej wody, albo tuż przed nią, gubią się gdzieś. Ale przecież po każdej powodzi jest wiele takich rybek po 2 do 5 cm w rzece, czyli jakoś przetrwały dużą wodę... Jak chcą, to siedzą na miejscu.
Co do przepławki, to system monitorowania dotyczy wędrówek w górę rzeki, a nie w dół. Tak na oko, to zasadniczym stymulatorem wędrówek w górę rzeki okazała się być do tej pory temperatura wody. W zasadzie jest znikoma ilość wędrujących ryb poniżej 12 stopni - a bardzo duża powyżej 20 stopni Celsjusza. Razem z karpiowatymi idą też łososiowate, w tym conajmniej jeden łosoś w stadium smolt (czy może grilse?), który najpewniej nie zdążył zejść w dół rzeki przed nadejściem upałów.
Czekałem na dużą wodę od trzech lat - i wreszcie przyszła. Jest jak kuracja odmładzająca dla systemu rzeki i obawiam się jedynie ludzkich poprawek i ingerencji w rzekę po powodzi. Nawet jeśli przyniosła jakieś straty w ostatnim zarybioeniu - to dla łowiska jest niezbędnym odświeżeniem i ustabilizowaniem po regulacjach: wreszcie bedziemy mogli zasadzić w tym roku roślinki na Krzczonówce i Rabie.
|