|
Najpierw bylismy w okolicach mostu w Knurowie. Ale tam rzeczywiscie byla bida. Ja w ciagu trzech godzin mialem jednego krotkiego, Piotrek to samo, z tym, ze lipienia. Przenieslismy sie wiec ponizej tamy, pomiedzy Szczawnice i Kroscienko. I tam sie zaczelo. Nie wiem, czy akurat zmienily sie warunki meteo, czy byla jakas inna przyczyna tak wielkiej roznicy w ilosci bioracych ryb, ale ponizej zapory byly momenty, ze nie bylo rzutu na nimfe, zeby cos nie wisialo. Zreszta z sucha tez nie najgorzej, a moze nawet lepiej, bo choc rzadziej, ale za to braly wieksze. Przestalismy liczyc miarowe ryby po godzinie, ale nie przesadze jesli powiem, ze w ciagu szesciu godzin mieliscy okolo 60-70 pstragow na kiju. Tyle, ze rzadko ktory dobijal 30 cm. Chociaz widzielismy jednego muszkarza - strasznie gburowatego - ktory mial zlowionego niezlego kabana, dobrze powyzej 40.
|