|
,,Prawda jest taka że może nie wszyscy ale większość krakowiaków tak robi,co się zachaczy na patelnie,, Wydaje mi się że mówimy tu o kłusownikach a nie o wędkarzach.Jestem z Krakowa i moi znajomi (wędkarze) nie zabierają ze sobą tego co się tylko nawinie.W Krakowie mówi się, że nad Wisłe przyjeżdżają osoby z pewnego regionu Polski i zabierają wszystko co złowią -karasie, ukleje,niemiarowe i w okresie ochronnym sandacze i sumy,większość tych ryb marynują na miejscu.Z kąd się biorą opowieści o miejscowych którzy kłusują bezkarnie prądem i sieciami w rzekach nad którymi mieszkają?Myślę że nie są to opowieści wyssane z palca,tym niemniej nie pozwoliłbym sobie na takie generalizowanie problemu jakie miało miejsce powyżej.Nie twierdzę że wszystkie osoby z Krakowa łowiące ryby są wędkarzami C&R bo w życiu tak bywa że im mniej się łowi tym bardziej chce się mieć osiągnięcia i wtedy następuje przyrost, zbyt duży,treści nad formą.Z poważaniem i nadzieją na czystsze wody i większą ilość ryb Tomasz.P
|