|
To jest wszystko takie polowanie na upatrzonego, rzeczywiście dość trudno to będzie bezpośrednio przenieść do naszych warunków, ale też widać, że coś się zmienia w Ameryce.
Do niedawna był to ewidentny chwast, nikt tego za bardzo nie tępił, ale też i nie były za bardzo łowione, teraz następuję prawie odwrócenie sytuacji. Oni nawet nie traktują tego jako „big game” dla ubogich, lecz próbują stworzyć kolejną muchową gałąź.
Raczej przeszukałbym strony niemieckie. Tam od dość dawna próbują łowić karpie na muchę wrzuć na google karpfen fliege i znajdziesz sporo informacji, niestety po niemiecku. Niestety często jest to chlebek, chlebek, a później imitacja chlebka, ale już też coś się zaczyna tam zmieniać i próbują kombinować.
Natomiast zdecydowanie bym takie połowy uprawiał w Czechach, oni mają doskonałych karpiowych zbiorników bez liku.
Na rodzimych wodach będzie trudne takie łowienie, może na jakimś hodowlanym stawku.
A tak przy okazji, to widziałem karpika (takiego poniżej 20 cm), który uganiał się jak okoń za kilkucentymetrowymi (2,5-3 cm) uklejkami. Wszystko się działo w 1000 litrowym akwarium. Wyłapał wszystkie, ok. 30 szt. I to nie z głodu, bo rybki były tam karmione aż nadto. Kolega trenował tam karasie na nimfki i też się dało je złowić, a tego karpika nie.
A z tych bardziej nizinnych to może jednak okonie czy szczupaki?
pozdr.
BT
|