|
Niestety z małymi ciekami tak jakoś jest, że do czasu obfitych rójek ciężko nawiązać kontakt z rybami. Łowię podobnie jak koledzy i używając podobnych przynęt (mudlery, zonkery, pijawki w naturalnych kolorach) z tą róznicą, że zamiast pływającego sznura używam sinktipa. W miarę ocieplania sie wody przechodzę na klasyczne mokre much wiązane na dość dużych haczykach #8-6, czasem #4 nawet #2 i nieobciążone imitacje nimf jętki majowej. Sporo łowię pod prąd, zachodząc ryby "od ogona". Wczesną wiosną szukam ryb przede wszystkim na wolniejszych i głębszych odcinkach, z pozoru zupełnie nieciekawych. Kiedy woda się ociepla przenoszę się na odcinki szybsze, często w pobliżu zwalisk, zwalonych drzew leżących w nurcie, podmyciach brzegów czy korzeniach. Jest jescze jeden problem - ryby są tam szczególnie płochliwe. Często przejście jednego wędkarza o którym nawet nie masz pojęcia "kasuje" brania na resztę dnia. Dlatego wybierając się nad małą rzeczkę wybieram odcinki z maksymalnie oddalone od osad z możliwie utrudnionym dostępem. Staram się być nad wodą pierwszy albo nastawiam się na łowienie pod koniec dnia, prawie po ciemku...i cierpliwie czekam na pierwsze dni rójki dużych chrustów lub majówki...wtedy okazuje się ile i jakie ryby ryby żyją w danym ciurku. Pzdrw, KR
P.S. W lubuskim płynie rzeczka, o której krąży powszechna opinia, że pstrąga można tam złowić wyłącznie podczas rójki jętki majowej i to bez względu na to czy łowi się na muchę czy na spininig. Prawdę mówiąc nigdy tam nie łowiłem ale sądze, że jest w tym wiele prawdy.
|