|
Cześć,
Odpowiem przewrotnie pytaniem: po co ćwiczyć wędkę oznaczoną jako 5 linką #4? Albo 6? Najpierw 4: przy założeniu, że wędkarz (nie wędka) jest w stanie utworzyć pętlę o odpowiednim kształcie, mniejsza masa linki spowoduje, że wędka mniej się ugnie, więc stanie się "sztywniejsza". A sztywniejsza wędka jest sprzymierzeńcem wędkarza podczas wiatru, wydaje mi się, że z każdej strony. A dlatego, że pętla szybciej się porusza, co większość osób chyba stara się stosować po to, żeby dalej rzucić. Oprócz rzutów speyowych i rolowanych.
Więc żeby sięgnąć drugi brzeg Parsęty w marcu np. pod wiatr zakładam do wędki 9 llinkę 8. Metoda ta ma wady: trzeba być w stanie utworzyć jednakową pętlę na większym dystansie. Do tego trzeba albo talentu, którego nie mam, albo ćwiczeń na trawce, które, mimo uśmieszków gawiedzi, praktykuję ile się da.
Sytuacja kolejna, czyli wędka klasy 5, linka 6. Sugeruje się taki zestaw początkującym, bo wtedy przy krótszym odcinku sznura łatwiej 'czuje się' ugięcie wędki pod naporem rozwijającej się pętli. A to ponoć bardzo dobra metoda uczenia się rzucania muchą. Stosuję ją, gdy mam mało miejsca na oddanie rzutu, czyli potrzeba rzucić speyem lub pochodnymi mu wszelkimi odmianami rzutów rolowanych. Pętla przy takich rzutach jest niewielka, ale dzięki ciężarowi linki, dodatkowo 'zaczepionej' o wodę, wędka jest się w stanie wystarczajaco ugiąć, żeby po dodaniu kilku wędkarskich sztuczek typu hauling, jest w stanie wyrzucić pętlę we wskazane miejsce. Dalej niż 5. Im sztywniejsza wędka, tym ta tendencja jest silniejsza. Zdarzało się i dalej się zdarza, że rzucam głowicą 850 grains wędką #9. Rolka lub switch cast, tylko!, i do tego ostrożnie.
To moje trzy grosze,
Pozdrawiam,
Janusz
|