| |
W obecnej sytuacji prawnej, gdy do dnia dzisiejszego nie zostały podpisane umowy dzierżawne na wody będące w gestii krakowskiego RZGW, można tam wszędzie łowić na tzw. białą kartę, gdyż wody te - z mocy USTAWY - póki co mają status WÓD SKARBU PAŃSTWA, czy to się komu podoba, czy nie. DURA LEX, SED LEX!!!.
A więc, ponieważ nie z winy ubiegających się o dzierżawy (konkursy ofert), wody te z dniem 31 grudnia 2004 przestały być we "władaniu" dotychczasowych użytkowników (przede wszystkim PZW), to obecnie każdy posiadacz PAŃSTWOWEGO dokumentu w postaci tzw. "bialej karty" ma prawo łowić zgodnie z Ustawą np. na Sanie, Dunajcu, Rabie, Dłubni, Szreniawie, itd.
W takiej niezbyt zręcznej sytuacji, w przypadku kontroli ze strony NIEAKTUALNEGO JUŻ poprzedniego użytkownika (wiecie, kogo mam głównie na myśli!), wszelkie ewentualne scysje ze strażnikami należy rozstrzygać wzywając policję (telefony np., komórkowe znacie). Taki jest na dzisiaj stan prawny, choć w sumie sytuacja jest idiotyczna.
Zanim zaczniecie wylewać kubły pomyj za ten post, to coś przypomnę. Kilka lat temu, gdy na Walnym Zebraniu Koła, którego członkiem wtedy byłem, "ośmielilem się" wytknąć krakowskiemu ZO PZW, że z powodu ich opieszałości w formalnym przedłużeniu pozwoleń wodno-prawnych na dzierżawione wody (bo sobie o tym zapomnieli!!!), PRZEZ DWA LATA BEZPRAWNIE pobierali oplaty za wędkowanie w wodach, na których już dzierżawy wygasły, to w odpowiedzi na moje "zuchwalstwo" szeregiem rozpraw przed tzw. Sądami Organizacyjnymi, z podeptaniem przepisów Regulaminu Dyscyplinarnego (czy jak on tam się zwał), próbowali wykluczyć mnie z PZW. Dopiero rewizja nadzwyczajna ich "orzeczenia" oczyściła mnie ze wszystkich zarzutów, gdyż wyraźnie powiedziałem w Warszawie, że w grę wchodzą dwa rozwiązania: albo wykluczenie ze wskazaniem winy, albo całkowite uniewinnienie. Ktoś tam jednak doszedł do wniosku, że lepiej byłoby to drugie, bo Węglarski miał rację wytykając to, co wytknął. To gwoli przyponmienia, że podobno żyjemy w Państwie prawa.
Ze swojej strony apeluję do Kolegów-wędkarzy, aby nie wykorzystywali obecnej sytuacji i z własnej dobrej i nieprzymuszonej woli łowili zgodnie z poprzednimi regulaminowymi ustaleniami. Żeby nie dochodziło do sytuacji, którą przeżywali członkowie Krakowskiego Towarzystwa Wędkarstwa Sportowego, gdy dosłownie nazajutrz po prawnej utracie obw. nr 19 rzeki Rudawa hordy spinningistów i robaczkarzy skutecznie golili rzekę od kilkku lat zarybianą przez nas pstrągami i lipieniami.
Serdecznie pozdrawiam!!!
|
