|
Pęcherz wieprzowy, jest dla wyspiarzy czymś zupełnie nowym, dlatego takie nim zainteresowanie.
Eksponują wykonania największe, najcięższe, by zainteresować czytelników publikacji.
Piękne wykonania, których próżno szukać w czeskich pudełkach, są zbyt wierne i łudząco podobne do naturalnych mieszkańców wód, by zainteresować przeciętnego przecież muszkarza, jakim jest zwykle autor publikacji.
Inaczej sprawy się mają gdy pokazałem pudełko niezłemu wędkarzowi jeziorowemu, jakim jest John Horsey.
On interesował się wieloma nimfami i widać, że oczy robiły mu się duże i mówiąc żartem - ślinka napływała do ust.
Jeden z zawodników włoskich zaoferował po mistrzostwach 1500 Euro za moje pudełko z nimfami - przyznam zastanowiłem się chwilę.
Jednak niektóre wzory nimf z uwagi na materiały typu kilkudziesięcioletni wąż strażacki z demobilu, czy też setki razy sterylizowane rękawice chirurgiczne - są nie do odrobienia.
Kusząca propozycja została grzecznie odrzucona.
Kilkanaście lat kompletowany zestaw, w którym tak naprawdę niewiele brakuje do szczęścia jest bezcenny.
Wracając do tematu, czeskie nimfy są lżejsze głównie z powodu możliwości stosowania trzech nimf - trzy nimfki są niejednokrotnie cięższe od dwóch naszych "klusek".
Używają do ich konstrukcji bogatszej gamy kolorystycznej materiałów, sporo "błyskotek"
i ogólnie je oceniając są na średnim poziomie - bez cudów.
Ale też trzeba przyznać, że są skuteczne i by takimi być nie muszą być wykonane jak na wystawę much artystycznych.
Większą moc sprawczą przypisuję technice używającego tych nimf niż samym nimfom.
Oczywiście dobór wielkości, odcienia i kształtu w przybliżeniu powinien imitować występującą, a najlepiej zjadaną przez ryby "naturę".
Pozdrawiam.
|