|
W kawale są brzydkie słowa-ostrzegam
Do księdza przyjeżdza biskup. Wielka uroczystośc. Ksiądz postanowił być oryginalny, więc pomyślał: hmm pojde i złowie dla biskupa rybe. Więc ksiądz przystąpił do dzieła. Poszedł nad rzekę złowić rybę(oczywiscie na muche ) i łowi juz piąta godzine i nic...nagle potężne branie i zacina kapitalną rybe. Mocuje się z nia blisko już godzinę. Podchodzi do niego inny wędkarz([W]) i mówi do księdza([K]):
W: Pomogę księdzu wyciągnać tego sukinsyna
K: Jak się synu wyrażasz, jak możesz takich słów używać!
W: Inna ryba nazywa się pstrąg, inna karp, a ta sukinsyn
K: Acha, rozumiem
No to wyciągneli tego sukinsyna. Ksiądz zadowlony idzie do parafii. Widzi go zakonnica([Z])
Z: Jaka duża ryba!
K: To sukinsyn, sam go złowiłem!
Z: O Jezu jak ksiądz mówi
K: Inna ryba nazywa się pstrąg, inna karp, a ta sukinsyn
Z: dobrze, rozumiem
Zakonnica oprawiła rybe i przyniosła do gospodynii([G]), żeby ją przyrządziła:
G: Cóż za ogromna ryba
Z: To sukinsyn, ksiądz go złowił!
G: Takie słownictwo?!
Z: Inna ryba nazywa się pstrąg, inna karp, a ta sukinsyn
G: Dobrze, to ja tą rybę przyrządze
Nadszedł upragniony dzień:
Przyjeżdża biskup([B]), wielkie poruszenie itd. Ksiądz zaprasza gościa do jadalnii. Przy stole siedzi ksiądz([K]), zakonnica([Z]) i biskup([B]). Wchodzi gospodynii([G]) z rybą.
B: Uuuuuuuu jaka wielka ryba!
K: To sukinsyn, sam go złowiłem!
Z: A ja go oprawiłam!
G: Ja go przyrządziłam!
Na to biskup wyciągając flache wódki: No kurwa widzę, że sami swoi to jedzmy tego sukinsyna!
|