|
Są prostsze sposoby, a wystarczająco skuteczne.
Popadanie ze skrajności w skrajność niczemu nie służy.
A skoro decydujesz się na C&R (co szanuję i pochwalam) to nie wystarczy po prostu nie zabić ryby. Staram się to wytłumaczyć od pewnego czasu publikując artykuły i biorąc udział w dyskusjach.
C&R zapewniające rybom przeżycie nie tylko momentu złowienia jest ważne tez dla innych ryb żyjących w wodzie. Ryba zakażona może przenieść infekcję na resztę stada. Dlatego m.in. w wielu łowiskach, zwanych komercyjnymi, zarybianych rybami dużymi (które mogą być zrujnowane przez infekcje) wypuszczać ryb nie wolno. Tu nie chodzi tylko o tę pojedynczą rybkę ale o to co mamy w wodzie.
C&R w odpowiedniej formie (zapraszam na NaMuche - tam sa zasady dla wszystkich metod i dla wszystkich ryb) dotyczy wszystkich łowionych ryb. W tym przede wszystkim obowiazkowo wypuszczanych - niewymiarowych i w okresie ochronnym. Niewłaściwie postępując z masowo łowionymi "krótkimi" "strzelamy sobie w stopę" bo niszczymy to za co zapłaciliśmy w formie zarybienia.
C&R w spinningu podlega takim samym regułom jak w innych metodach. Pojedynczy, bezzadziorowy haczyk, szybki hol, jak najmniejsze uszkodzenie ryby, nie tarzanie jej w liściach i piasku, jak najkrótszy czas przetrzymywania ryby poza jej środowiskiem, nie podnoszenie jej "na kiju" do góry, uspokojenie ryby i ułatwienie jej nabrania sił itp. itd.
Inaczej będzie to tylko ideologiczne "no kill", a nie świadome C&R. Niezabijanie ryby to dzisiaj zbyt mało. Wiemy zbyt wiele i zgodnie z tą wiedzą powinniśmy postępować.
Czasem lepiej nie udawać i rzeczywiście zabierać te ryby, choć takich "dętek" potarłowych szkoda - nawet szkoda je męczyć łowieniem i holem. One coś dobrego dla nas właśnie zrobiły. Kiedys wedkarze dawali im spokój do kwietnia. Teraz nie chcą. a szkoda.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|