|
Namówiony przez kolegów trochę bez przekonania wybrałem się pierwszy raz nad Parsętę na kilkudniowy wypad spiningowy ta metoda od momentu kiedy zacząłem przygodę z muchą przestała mnie rajcować a słysząc opowiadania o niektórych adeptach "trociowania" łowiących kilka lat bez żadnego wyniku byłem przekonany że tracę niepotrzebnie czas ale nadrabiałem miną i udawałem że mi zależy i że się bardzo staram. Po kilku dniach dostałem swoją pierwszą trotkę -śmiechu warte- ok 40cm kumple mi gratulowali jakbym złowił potoka 60-taka bidulka wróciła do wody a ja zastanawiałem się nad sensem dalszych połowów.......aż tu nagle!!!!!!!- patrz foto
Ps. Od tej chwili zastanawiam się nad "trociowaniem" z muchówką ale wydaje mi się że nie będzie łatwo szczególnie na Parsęcie, co o tym sądzicie?
pozdrawiam Paweł Zontek
|