|
Komentarz był dla przeciwników zarybianiem tęczakiem, które uważam za bezpieczniejsze niż zarybianie potokowym bez znajomości jego pochodzenia. Sam zarybiam potokowym autochtonicznym w ramach rozprzestrzeniania rodzimej populacji, a wszystkie karmione w stawach potokowce "strzygę" i w ten sposób daję szansę odróżniania wędkarzom. Co do pochodzenia pstrągów aktualnie wpuszczanych do Wisły się nie wypowiadam, bo nie wiem. Sama jednak Wisła i ośrodki wokół niej zgrupowane mają raczej miejscowe pstrągi w posiadaniu i w stałej kontroli. Ale po głębszym zastanowieniu się odpowiadam: lepiej byłoby zarybiać dużym tęczakiem niż dużym tarlakiem pstrąga potokowego z niewiadomego źródła. Co wcale nie oznacza, że zarybienie "obcą" rybą spowoduje "wyginięcie" pstrągów i że nastąpi to natychmiast. Całość regulaminu zorientowana jest jednak na utrzymanie dużych tarlaków w rzece "na zawsze", a to oznacza, że dziś wpuszczone pstrągi pozostaną w niej i będą w znacznej części stadem tarłowym tej i następnej jesieni. I od tego, na ile różnią się od pstrągów z Wisły zależeć będzie skład populacji pstrągów z Wisły za lat pięć.
|