|
Odważysz się postawić tezę, że czebaczki czy trawianki w Polsce nie występują?
Nie odważe się. I dlatego na ich wpuszczanie nie jest potrzebne żadne zezwolenie ministra. Inna sprawa że chyba nie ma takiego idioty- gospodarza wód, który wpuszczałby te gatunki. To pieniądze wyrzucone w błoto.
Czy jest tak, że prawo łamie tylko ktoś kto wpuszcza pierwszy egzemplarz? Bo jak ktoś wpuszcza drugi to ten gatunek już występuje? Moim zdaniem w domyśle chodzi o gatunek, który nie występował naturalnie...
I tu się nie zgodzę. To zbyt daleko idąca interpretacja, zupełnie sprzeczna z tym co stoi w przepisie. A swoja drogą przepis ten ma bardzo wadliwą redakcję, co prowadzi o takich głupot. Np. głowacica jest obca dla dorzecza Dunajca, Sanu czy Bobru. I co trzeba mieć zezwolenie na jej wpuszczanie?
Gdybys Paweł postawił teze, że zezwolenie jest potrzebne tylko na gatunki które w naszych wodach nie wystepują, lub występują tylko w ilościach śladowych, nie tworząc żadnych nawet najsłabszych populacji, a znalazły się w nich przypadkiem, to pewnie przyznałbym Ci racje. Choć nie zdziwiłbym się gdyby ktoś twierdził inaczej, i też nie bez pewnych racji.
Pozdrawiam
Michał Cebula
|