|
Namaste!
Gdybym mial sie zgodzic z twierdzeniem S. Guzdka, ze wedkarze uwalniaja zlowione ryby dzieki nabytej swiadomosci a nie ze wzgledu na obawy przed konsekwencjami prawnymi, to najprawdopodobniej przyszlo by mi zaprzestac wedkowania. Bo jest to wniosek megapesymistyczny! Bo jak wsrod polskiej spolecznosci wedkarskiej, ktora nie roi sie od filozofow, a wrecz przeciwnie, osiagnac taki stopien wspolodpowiedzialnosci za wody, ze wedkarze zaczna na wyscigi wypuszczac zlowione ryby, jezeli nie maja nad soba "bata" w postaci przepisow i sankcji? Nie zgadzam sie z tym twierdzeniem i liczac raczej na sutecznosc wspomnianego "bata" pozostaje umiarkowanym optymista.
A co do wysokosci oplat, to kto powiedzial, ze kazda licencja na kazde lowisko ma kosztowac 120 zl. To tak jakby kazdy samochod mial kosztowac 100 tys zl! Mozliwosc wedkowania to produkt. Jednych stac na produkt lepszy, innych na gorszy. Dosc juz "urawnilowki". Jakos niektorzy z nas jesli idzie o wedkarstwo jakby zostali przed 1990 rokiem. Pobodka!!! Chcemy miec dobre lowiska, to placmy! Wiecej, mniej, ale placmy. Mirazem jest postawa polegajaca na domaganiu sie atrakcyjnej, zarybionej, strzezonej i zagospodarowanej wody za te smieszne grosze ktore wplacamy do PZW! I ktore sa zreszta w duzej mierze przejadane przez aparat biurokratyczny Zwiazku.
To tyle.
Pozdro.
Przemek
|