|
Okresy ochronne i wymiary ochronne wymagane są prawem (rozporządzniem do Ustawy Rybackiej) i są to minimlne przepisy ochronne, które państwo ustanawia i wymusza ich przestrzeganie. Wszystkie inne działania ochronne ponad te minimalne wymagania są mile widziane, ale na koszt i staranie tego, który je ustanowi, czyli np. użytkownika rybackiego. I jeśli tak, to lepiej chyba ustanawiać takie zasady połowu, które będą chroniły ryby te, które mają być chronione, czyli dzikie ryby, a jeszcze lepiej dzikie miejscowe ryby. Czy rzeczywiście podnoszenie wymiarów ochronnych dla ryb pochodzących z zarybień z niewiadomego źródła jest takim logicznym działaniem? Czy mnożenie limitów nie prowadzi do tego, że sami skazujemy się na model "wędkarstwa limitowanego" coraz to większymi obostrzeniami?
W odróżnieniu od "wędkarstwa limitowanego" można wyobrazić sobie całkowity brak limitów, pod warunkiem jednak nie zabijania ryb, a przynajmniej tych ryb, o które nam chodzi (dzikich). To właśnie rozwój łowisk i świadomości wędkarskiej w kierunkach "no-kill" jest chyba lepszym kierunkiem działania. A z moich rejestrów połowów wynika, że wielkość poławianych pstrągów potokowych maleje podczas słabych sezonów wędkarskich, kiedy trudniej jest złowić pstrąga tęczowego.
Od zeszłego sezonu pstrągi potokowe wpuszczane do rzeki jako dorosłe, karmione w stawach, mają obciętą płetwę grzbietową. Pozwoli to wędkarzom odróżnić rybę dziką od udomowionej, gdyż wszystkie lipienie oraz potokowce z całą płetwą tłuszczową to dzikie ryby, a potokowce z obciętą płetwą, tęczaki i łososie to ryby udomowione. Mam wrażenie, że dając wybór wędkarzowi uzyska się efekt lepszy, niż następnymi zakazami. Jestem bowiem przekonany, że wędkarz, który przyjechał po pięć ryb, nie ustanie, zanim ich nie złowi i zabije, a jest także klientem łowiska. Ale mając wybór zabije te ryby, które specjalnie dla niego do rzeki zostały wpuszczone. No a ten, który chce wypuszczać ryby będzie je wypuszczał, bo mu nie smakują, albo po prostu nie chce im zabierac życia. Tylko że fakty są następujące: wpływy od wędkarzy C&R to około 17% wpływów łowiska i nie są one w stanie pokryć nawet podstawowych działań ochronnych dzikich populacji. A wędkarz, smażący na grilu tęczaka (lub potoka z obciętą płetwą) dał zarobić strażnikowi i hodowcy, a i piwo kupi w nadbrzeżnej knajpie.
Na pstrąga tęczowego nie ma wymiaru ani okresu ochronnego. A proszę mi pokazać wędkarza, który zabiera dwudziestocentymetrowego tęczaka?
|