| |
Ten mój sklep nie jest nowy: osiem lat to trochę czasu i doświadczeń... Jestem otwarty na wszystkie udogodnienia dla moich klientów - wędkarzy i ulepszenia dla środowiska. Ale niestety muszę sie liczyć z faktem, że nawet znanych mi z imienia i nazwiska, oraz adresu i telefonu kłusowników muszę nad Rabą tolerować. Największe ryby wpadają w ich ręce, pomimo ilościowych sukcesów, mierzonych proporcją złowionych i zabranych przez wędkarzy ryb w stosunku do ryb zawłaszczonych przez kłusowników. Sytuacja jest taka, że każdy "nadmiar" ryb miarowych (nie ma znaczenia dzikich czy hodowlanych) wywołuje dziką zachłanność najpierw u kłusowników i wędkarzy - a potem zwykłej publiczności. Byłem świadkiem, jak ojciec z synem zatrzymali się nad jazem w Myślenicach, a kiedy zauważyli znaczące ilości tęczaków w obrębie ochronnym przepławki, zaczęli w nie rzucać kamieniami. Zapewniam, że ani wędek, ani opasek nie mieli. Te trzy tony pstrągów, które wystarczyły na cały 2004 rok nie wystarczyłoby nawet na 4 tygodnie, gdyby je wpuścić jednorazowo.
To, że nie zabieram pstrągów ja i wielu innych wędkarzy przyjeżdżających nad Rabę nie oznacza, że nie muszę liczyć się z realiami. W 2003 roku 10% odcinka rzeki Raby było przeznaczone dla wszystkich posiadaczy licencji - ale pod warunkiem no-kill. Muszkarze (w tym posiadcze licencji wyłącznie no-kill) spędzili tam około 0,25% ilości dniówek - woda stała cały czas opustoszała, a na pozostałym odcinku tłoczyli się wszyscy: i ci z normalnymi zezwoleniami i ci z licencją C&R.
Ale mam propozycję: proszę przygotować pełny program na wdrożenie pomysłu z opaskami dla pstrągów od 25 do 35 cm długości z potoku Krzczonówka (8 kilometrów pięknej wody z progami itp) który pewnie od 2006 roku będzie wyłączony z zestawu obrębów ochronnych i przeznaczony na tego typu eksperymenty. Zaznaczam, że nie będę w stanie dopłacić do tej wody więcej niż 2 tysiące złotych rocznie. Zapraszam na konkurs ofert... I proszę je przysyłać na jot.myslenice@interia.pl
|
