|
Kazek swoje najwartościowsze cechy wykształcił z pewnością w krajowym GP, ale tez sporą wiedzę, głównie jeziorową poznał podczas kilkunastu imprez międzynarodowych.
Obok doświadczenia jest jeszcze niezwykła skuteczność i odporność na stres, a to cecha bardzo cenna.
Jeżeli zawodnik ma przyswojone techniki i jest skuteczny to w takim razie po co go zastępować - tylko po to by zadowolić następców.
Jeżeli w wieku 120 lat utrzyma swój poziom, ja na miejscu trenera w ciemno go biorę - pewne, stabilne wartości przedkładam nad nadzieje.
Jest możliwość startów drugich drużyn na ME i tutaj jest cenna okazja do sprawdzenia następców i co ważne do ich okrzepnięcia w międzynarodowym championacie.
Pojęcie dużej wiedzy w dziedzinie technik wędkarstwa muchowego jest pojęciem trudno mierzalnym.
Powoływanie i odwoływanie trenerów kadr w wydaniu PZW nie jest przeprowadzane na tyle jasno, bym znał kulisy odwołania Henia Taibera i powołania następcy.
Wiem jedynie że Heniek nie był wygodny dla działaczy ZG i dlatego stracił stanowisko, powołano zatem kogoś kto miał pojęcie o zagadnieniu (moje domysły).
Moim zdaniem nie rozpatrując sprawy personalnie, w każdym takim przypadku winien rozstrzygać konkurs, między innymi po to by inni mieli okazję aspirować.
Ponieważ funkcja trenera jest kontynuacją funkcji kierownika ekipy, nie ma tu mowy o powoływaniu w ciemno.
Poza obserwacją na imprezach międzynarodowych, mr Jan od wielu lat jest aktywnym uczestnikiem zawodów GP (komisje odwoławcze, organizator itp.).
Z historii sportu wiemy, że wielu wybitnych trenerów nie było nawet przeciętnymi zawodnikami.
Z pewnością Pawle nie wszystko rozumiesz, ale też pewnie wielu łącznie z moją osobą ma wątpliwości - zresztą leży to w ludzkiej naturze.
Uczestniczymy obecnie jako kibice w ogólnopolskiej dyskusji na temat formy Adama Małysza w kontekście objęcia posady przez Kuttina.
Kuttin na fali sukcesu z Rutkowskim zaprowadza nowe system przygotowań, który daje wysoką formę w fazie 3/4 GP letniego i fatalną dyspozycję wszystkich bez wyjątku naszych zawodników w pierwszych zawodach zimowego GP.
Jeszcze kilka zawodów w tym stylu i wszyscy zarządają głowy trenera, a był pieczołowicie wybierany przez PZN przez kilka miesięcy.
Ten i wiele innych podobnych przypadków unaocznia delikatność i skomplikowanie poruszanej materii.
Zawsze ktoś krytykuje trenerów, dzisiaj wychwalany pod niebiosa Kazimierz Górski niegdyś nie posiadał na sobie suchej nitki po atakach działaczy i pismaków - "łaska Boska na pstrym koniu jeździ".
Pozdrawiam.
|