|
Razem z nami na tarlisku były trocie - i to ile... A warsztaty na temat sztucznych tarlisk dla troci urządzili Artur Wysocki z klubu Trzy Rzeki i Park Krajobrazowy Dolina Słupi. Zainteresowanie sfer naukowych bardzo duże, wreszcie musieli pofatygować się do praktyków, żeby się czegoś dowiedzieć i nie żałowali. Goście z całej Polski przysłuchiwali się temu, co nie zawsze przebija się przez uszy gospodarzy wód: jak nie masz przepławki i uregulowali ci rzekę, to zanim tę rzekę uzdrowisz, zburzysz zaporę lub zbudujesz przepławkę, możesz zrobić sztuczne tarlisko, kanał tarłowy lub inkubator, które w dużym stopniu dopomogą rybom odbyć tarło lub posiadać dzikie potomstwo.
Obiecałem uprzednio, że jak trocie nie będą się tarły na sztucznym tarlisku, to pokażę jak się ikrę zakopuje i w tym celu prosiłem o przygotowanie szklanki (ok 1500 szt) ikry. Tarlisko było pełne gniazd i ryb, ale i tak kazali mi pokazać "jak to się robi". Przeprosiwszy wszystkich, że nie będę tego robił swoim własnym ogonem i że będę naśladował ikrzycę, mimo że nie wyglądam, dowiedziałem się, że będę musiał zakopać cztery termosy ikry (jakieś 17 tysięcy sztuk). Trwało to około pół godziny, w zadymce śnieżnej, a gniazdo wyszło na około 4 metry długości. Prof. Goryczko, który w międzyczasie wygłaszał referat na brzegu i kątem oka podglądnął mnie z menzurką ikry w ręce zakrzyknął: "Oto chłop z jajami!" i był to dla mnie najlepszy komplement od wielu lat.
Że większość uczestników warsztatów to muszkarze - a reszta to ekolodzy, chyba nie muszę mówić. Gratuacje dla Artura i jego przyjaciół za znaczącą imprezę trociową.
|