|
Cześć,
Byłem. Na Zarabiu. Woda znośna, choć praktycznie stojąca. Ludzi mało (stosunkowo), ryb na haku jeszcze mniej. "Normalne" brania skończyły się koło 9.00, potem jak widziałem łowili tylko "spławikowcy" (tak ich nazywamy). To nie tak znów nowa metoda nad Rabą- stajesz z muchówką na skarpie nad dołkiem z rybą i najeżdżasz nimfą rybie do pyska. Nie ma znaczenia, że ryba Cię widzi- jak ryba ziewnie a Ty trafisz- jest Twoja
PS. "ziewanie" zapożyczyłem od Kuby....
Pozdrawiam, JanP
|