| |
To było chyba do mnie...
Zabranie rekordowych lipieni jest dopuszczalne nawet w zawodach na "żywej rybie". A, że ktoś je trzyma w zamrażalce, to zapewne na świeta.
Inna sprawa to, czy lipienie 42-cm można uznać za okazy. Jeszcze rok czy dwa lata wstecz bym to wyśmiał lecz ten sezon przyniósł znaczną korektę poglądów.
Niedawno lipieni 40-cm łowiło się u nas dużo lecz 42 to był max. Była to po prostu górna granica pewnego rocznika. Przez kilka lat dręczył mnie sen o dużym lipieniu,
bo przerzuciwszy blisko setkę 40-staków to 43 był największy.Lipienie ze starszego rocznika albo wymierały albo nie brały. Na szczęście póżniej parokrotnie los się do mnie uśmiechnął....
Ale mam kolegę który złapał lipienia 47cm po paru wyjazdach. Bo właśnie szczęście jest wg mnie głownym czynnikiem do złapania rekordowego lipienia.
Inny przykład: idealna pogoda, woda, dobre muchy; lipienie biorą dobrze ale takie do 37. Następny dzień taki sam jak poprzedni ale wszystkie lipienie powyżej 40cm.
Sytuacja taka, że raz biorą "normalne" ryby a raz tylko 40-staki powtórzyla się jeszcze kilkakrotnie.
Mojego największego lipienia złapałem za to brzy kompletnej "bryndzy". Nic nie brało aż tu nagle...
Ostatni dzień sezonu, snieg, -5 C, kolega chwali się komplecikiem 48,47,44
Ręce opadają. O wszystkim tym piszę w czasie przeszłym, teraz 42 to wydarzenie.
Mój wniosek - brania rekordowego lipienia nijak nie da się przewidzieć.
|
