|
Na Kłodawie kilka razy miałem spięcie, a to z robaczkarzem (było ich dwóch - ojciec z synem) a to z jakimś spinningistą który niewymiarowego pstrąga wkładał do torby, ale często po prostu nie ma szans się rzucać bo w zęby można dostać i można mieć problemy z dotarciem do domu... Kiedyś widziałem wiejską młodzież (nad Kłodawą właśnie) - była ich cała zgraja a jeden czy dwóch miało spinningi... jak przechodziłem koło nich to zobaczyłem jak pozostali oglądali już martwego pstrąga (takiego ok. 25 cm) i się zachwycali jaki on ładny itd. Czarna rozpacz....
Uświadomiłem sobie że tak naprawdę piękna rzeka bez odpowiedniej ochrony za kilka lat zniknie zupełnie z "wędkarskiej" mapy. Najgorsze jest że cały czas, pomimo panoszącego się kłusownictwa, nad brzegami rzeki cały czas powstają nowe domu, znikają krzaki, pojawiają się nowe sterty śmieci a przecież cały odcinek pstrągowy dałoby się przejść w ciągu jednego dnia.... oczywiście spacerując a nie łowiąc.
|