| |
No , coż o jakiej wytężonej eksploatacji obwodu myślisz ? :-I
Zakładam, oczywiście ,że cały czas rozmawiamy w kontekście obwodów rybackich takich jak Raba , gdzie właściwym typem gospodarki jest gospodarka wędkarska.
Ekspolatacja w celu natychmiastowego zysku ? Tzn. jak wygenerowanego ?!
Proponuję , przed wygłaszaniem jakichkolwiek opinii , wniknąć chociaż powierzchownie
w temat.
Na takich łowiskach , oczywiście w dużym uproszczeniu, polega na odpowiednich inwestycjach ; zarybieniach zróżnicowanych co do asortymentu i gatunku , ochronie, administracji i marketingowi z jednej strony- co stanowi pozycję po stronie kosztów a z drugiej strony są opłaty wnoszone przez wędkarzy w różnych formach ;opłat rocznych,
okresowych itd co stanowi przychód łowiska.
Różnica to zysk o którym mówisz.
W przetargach , które mają aktualnie miejsce w Polsce każdy biorący w nich udział musi udowodnić swoje przygotowanie do prowadzenia takiej działalności , opracować koncepcję prowadzenia takiego łowiska w formie operatu / musi być on pozytywnie zaopiniowany przez placówkę naukową / i przedstawić ofertę zgodną z w/w operatem w której deklaruje ilość nakładów rzeczowo- finasowych w postaci materiału zarybieniowego,
którym MUSI COROCZNIE zarybiać swój obwód.
Wygrywa ten , którego nakłady , w uproszczeniu oczywiście , będą największe.
Można dyskutować oczywiście o idei takich rozstrzygnięć przetargowych , ale tak chciał ustawodawca i takie mamy prawo.
Umowa ,którą podpisuje uzytkownik obwodu rybackiego z lokalnym RZGW wymusza na nim każdorazowe informowanie o planowanych zarybieniach RZGW , które ma prawo wysłać swojego kontrolera na każde takie zarybienie , a coroczne stawki zarybień muszą być wypełnione pod rygorem zerwania umowy.
Drugim czynnikiem kontrolującym takiego uzytkownika jest presja wędkarska na jego łowisku ; wędkarze pojadą tam gdzie będą chcieli połowić jakieś rozsądne ryby i są skłonni za wydać na to jakieś pieniądze- to gwarantuje ,ze po drugiej stronie jego bilansu pojawią się jakieś wartości dodatnie.
Dla mnie wytężona eksploatacja obwodu to właśnie ściągnięcie "nad wodę" wędkarzy
, którzy zapłacą za to łowienie.
Życzyłbym wszystkim uzytkownikom odwodów , aby w sposób wytężony eksploatowały
swoje obwody i systematycznie ściągali nad swoje obwody rzesze wędkarzy.
Oczywiście jest też szereg czynników jako dzienna pojemność łowiska, problem limitów ,wymiarów czy formy prowadzenia łowiska , ale są to czynniki łatwe do regulacji i oby wszyscy użytkownicy mieli problem z dzienną pojemnością łowiska.
Wędkarze muchowi to "bystra" i szybko reagująca grupa wędkarzy , która szybko się uczy
a wiadomości w świecie wędkarskim rozchodzą się szybko.
Przykład; 2 lata temu we wrześniowy weekend na odcinku od Krościenka do Zabrzeży
widziałem coś około 200 wędkarzy (!) / nie były to zawody/ a dwa tygodnie temu przy pięknej słonecznej pogodzie na tym samym odcinku - ani jednego.
Taka jest różnica między wytężono-eksploatowanym obwodem rybackim a nieekspoatowanym- notabene tym samym.
Jeśli masz pomysł na dziką eksploatację obwodu rybackiego typu górska rzeka przy założeniu ,że jesteś zoobligowany do wpuszczania dziesiątków tysięcy złotych corocznie do wody / a w niektórych obwodach dużo więcej/ to nam podpowiedz, bo mi jakoś nic nie przychodzi do głowy.
Z wędkarskim pozdrowieniem
Andrzej
|
