|
Panie Jacku,
Dziękuje bardzo za odpowiedź w bardzo wyważonym tonie )).
Sądzę, co uzasadniałem wielokrotnie w różnych dyskusjach, że posiadanie jednej oprganizacji jest wartością, której my jako wędkarze nie powinniśmy stracić. I programowe dążenie do rozdrobnienia w tej akurat sprawie nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Pewnie, że le[piej byłoby gdybyśmy mieli zabezpieczenia przeciw nadużyciom, o których Pan pisze. Ale te sami musimy sobie wypracować te zabezopieczenia, między innymi powołując ludzi, którzy nie ulegają zbyt łatwo pokusom ani nie usprawiedliwaiją sie starym powiedzonkiem o ludziach słabtych, że "okazja czyni złodzieja". Niech Pan wierzy - są kraje gdzie obok pozostyawionej na ulicy cudzej własności przechodzą wszyst=cy obojętnie. Jeżeli się schyla to po to aby zgubę oddac właścicielowi. I ten obyczaj ukształtował sie w czasach kiedy ludzie tam mieszkający nie byli wcale krezusami.
Ustawainie się "bokiem" do organizacji, której jest się cżłonkiem to zła postawa. To uczenie sie zachowań, których trudno będzie sie wyzbyć w przyszłości. Dostrzeganie nieprawidłowości nie powinno byc przesłanka do wycofywania się ale właśnie do ich rozpoznania, zidentyfikowania i przeciwdzaiłania im. To wymaga akltywności, a nie bierności.
Serdecznie pozdrawiam
Jurek Kowalski
PS. Co by nie mówić - Józek Jeleński jest konkurentem dla PZW ))). Podobnie jak prywatni hodowcy ryb czy inne organizacje wędkarskie. Inną zupełnie kwestią jest to czy należy z takimi "konkurentami" współpracować czy też pozostawać z nimi w konflikcie?
|