|
To chyba mnie się udało wychować moich "regulatorów" - przynajmniej na moim obwodzie. Zawsze mnie informują o przestawieniu koryta i zawsze jesteśmy obecni przy przekładkach. Jeśli trzeba robić odłowy i przenoszenie ryb to robimy to, potem sprawozdanie z odłowów (ile ryb, jakie i gdzie przeniesiono) i to sprawozdanie wraz z rachunkiem za wykonanie odłowów wysyłam na adres przesiębiorstwa, które przestawia koryto. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby nie zapłacili rachunku przelewem i to w terminie.
Zdarza się czasem, że nie poinformują - ale wtedy bardzo pilnują, żeby ryby mogły swobodnie odpłynąć. I zawsze ludzie pracujący z meliorantami pomagali nam przenosić ryby i nawet większe larwy owadów - widelnice i Oligoneurielle, jak już widzieli, z jakim staraniem wykonujemy naszą pracę.
Anegdotyczne zdarzenie dotyczy dopisku dyrektora "od dróg", który podpisując pocztę zawierającą cztery rachunki i sprawozdania z wykonanych odłowów zwrócił uwagę na fakt, że zawarta była w nich formułka: "większość ryb swobodnie odpłynęła". Napisał wtedy dla inspektora nadzoru uwagę: "dlaczego dopuściliście do tego, żeby ryby sobie odpłynęły? użytkownik rybacki pewnie nas za to obciąży osobnym rachunkiem!"
Najgorzej jest z małymi robotami w obrębach ochronnych (dopływach Raby). Tam nikt nikogo nie informuje, a patrolować ponad stu kilometrów potoków nie da się codziennie.
|