|
To znaczy obawiasz sie ze ta sama ryba bylaby fotografowana wielokrotnie? Zlowilem w swojej (krotkiej ale intensywne) karierze muszkarza praktycznie wszystkie gatunki pstragow wystepujace w USA (oprocz Apache trout i arctic char - ten ostatni to jeziorowa odmiana pstraga zrodlanego) i czesto fotografuje zlowione ryby. Nie spotkalem dwoch ubarwionych identycznie. Szczegolnie zmnienne i charakterystyczne osobniczo sa pozycje kropek, sposob obciecia pletwy tluszczowej u ryb z hodowli i wystrzepienia pletw. Czesto w magazynach wedkarskich mozna zauwazyc ze seria zdjec pokazuje te sama rybe, wlasnie opierajac sie na tych cechach. Deszcz fotografowaniu nie przeszkadza, wpadniecie do wody wraz z kamera - tak, zgadzam sie.
W ogole cala sprawa naruszania fair play na zawodach wedkarskich (nie tylko muchowych) jest przykra i zalosna. Sam mam doswiadczenia z zawodniczenia w splawiku i ilosc przekretow jakie moglem zaobserwowac oraz hucpa z jaka byly dokonywane - skutecznie zniechecily mnie do uczestniczenia w zawodach. I szczerze mowiac - generalnie mam do zawodow wedkarskich stosunek zdecydowanie negatywny; nie ma sensu wspolzawodniczyc z doroslymi ludzmi o mentalnosci smarkacza, a tylko tacy oszukuja. Wole spotkac sie nad woda w tym samym towarzystwie jakie przyjechaloby na zawody, wspolnie polowic, wymienic sie muchami, zjesc kolacje, napic sie razem wina czy piwa i pogadac. Autorytety w takim towarzystwie i tak sie obronia, zawody do tego sa niepotrzebne. A brak okazji do oszukiwania szybko eliminuje szmaciarzy.
|