|
Bywam, bywam ). Znam wszelkie zachowania spotykane nad wodą. Spotykam ludzi wypuszczających ryby, które mogliby zabrać i, co ważniejsze, znam niejednego, który tak robi, a nawet całe środowiska. Nie w tym jednak rzecz.
Rzecz w tym abyśmy przyswoili sobie technikę wypuszczania ryby, któą MUSIMY wypuścić. Technikę, która pozwoli na przetrwanie jak największej liczby ryb w tym rownież ( a może przede wszystkim tych, które wpuściliśmy do rzeki w ramach zarybienia, płacąc za każdą z nich).
Słuszność mają ci, któzy piszą, że od indywidualnego działania "pięknoduchów" nie zabierających ryb z pobudek osobistych (o nich pisałem w artykule na NaMuche.pl) ryb nie przybędzie ani nie zahamuje się ich ubywania. Ci jednak nie zrozumieli mojego przesłania.
Ja piszę o C&R jako o metodzie gospodarczej czyli o OBOWIĄZKOWYM uwalnianiu ryb ZAPEWNIAJĄCYCH trawanie populacji lub nawet stada pochodzącego z zarybienia. To obejmuje C&R takie jakie mamy czyli wypuszczanie ryb poniżej wymiarów ochronnych i w okresach ochronnych, C&R które zawiera wymiar "widełkowy" czyli chroni rozrodcze stado w populacji, inne rodzaje C&R jak również w końcu C&R całkowite, które w naszych warunkach mamy na Sanie czy na odcinku Łupawy, a które polega na wypuszczaniu WSZYSTKICH ryb. Jeszcze raz podkreślam - OBOWIĄZKOWO.
Nie zakładam, że da się wprowadzić nowe regulacje ochronne i rozciągnąć C&R na inne części populacji niż obecnie prostym zarządzeniem. Uważam, że do takich zmian regulacji powinniśmy sie przygotować. Stąd opisywanie problemu, zachęcanie do zastanowienia się nad nim, propagowanie prawidłowych zachowań w stosunku do ryb, które już chronimy (vide: Posłanie Fair Fly na NaMuche.pl) oraz podnoszenie korzyści wynikającychy z ostrożnego obchodzenia sie z rybami. Mam nadzieję, że ten sposób rozumienia problemu będzie zataczał coraz szersze kręgi i w końcu doprowadzi do sensownych regulacji i sensownych zachowań nad naszymi wodami.
Serdecznie pozdrawiam
Jurek Kowalski
|