| |
Jednym z elementów presji wędkarskiej są zawody. Kiedyś zawody ogólnopolskie do kadry Polski były na bitej rybie, a później zmieniono na żywą rybę. Miało to oczywiście na celu zmniejszenie ilości zabieranych ryb. Jednak organizatorzy i pomysłodawcy popełnili dwa ważne błędy. Po pierwsze nie wszystkie złowione ryby przeżywają a na dodatek śmiertelność musi być naprawdę wysoka, bo jak przecież zawodnik idzie z tą rybą w podbieraku co najmniej 20m co trwa jakieś pół minuty a ryba przez ten czas ma trudności z oddychaniem nawet jeśli jest w wodzie, bo jest zaplątana w siatce, a później jeszcze łapie ją sędzia w łapę i też trzyma parę sekund na miarce. Przez ten czas ryba ma małą możliwość oddychania. Do tego dochodzi jeszcze stres. Drugi błąd polega na tym, że za sędziów trzeba nieżle zabulić. A te pieniądze można by wydać na co innego. Poza tym wymiar na zawodach powinien wynosić tyle samo co normalny, a tak w ogóle najlepiej by chyba było gdyby zawody byłyby znowu na martwej rybie, bo trudniej jest w końcu podłożyć rybę niż dogadać się z sędzią. Aha, i jeszcze jedna sprawa: na takich rzekach jak Dunajec, San liczba zawodów w ciągu roku powinna być ograniczona. A jeśli chodzi wyrybiony Dunajec, to zawody Pucharu Podhala powinny być zlikwidowane. Jeśli nie zrobią tego organizatorzy to muszą to zrobić zawodnicy. Tyle zrobią to wszyscy, albo nikt: po prostu zbojkotować imprezę. Romaniszyn może być na pstrągach.
|
