|
Panie Tomaszu,
Jak można mówić o braku wiary skoro tak wielu mówi, że widzi dokładnie co trzeba zrobić i powtarza jakie to łatwe oraz o tym, że jest tak źle. Toż przy takim potencjale zmiana gospodarza to powinna byc "bułka z masłem". Chyba, że jest inaczej, a to całe gadanie to takie polskie "chciejstwo".
Uważam, że grupka zapaleńców to sobie może zagospodarować gliniankę albo mały strumyczek albo kilometr niewielkiej rzeki pod warunkiem, że, jak w Anglii, zatrudni do tego fachowców i zapłaci spore pieniądze, a wokół będą kolejne kilometry tej samej rzeki zagospodarowywane przez inne "grupki zapaleńców" według tradycji sięgajacej setek lat wstecz.
Przedsięwziecie pod tytułem zagospodarowanie kilkunasto- lub kilkudziesięciokilometrowej dużej rzeki jest poważnym wyzwaniem i wymaga gigantycznej pracy, nakładów i ponoszenia ryzyka.
To właśnie to ryzyko stanowi o kosztach licencji na wielu łowiskach prowadzonych na świecie. Jest taniej kiedy te koszty i to ryzyko rozkłada się na postępowanie wielu wędkarzy. My mamy potencjał do takiego działania ale efekty są takie, że teraz właśnie zagospodarowaniem wód zajmuje się grupka zapaleńców, a cała reszta z tego korzysta bez zahamowań i za półdarmo, jeszcze twierdząc butnie "płacę i wymagam" i "należy mi się" bo "mam prawo - według ustalonych limitów". Do tego trzeba doliczyć tę całą rzeszę, niemałą, bo ją widać, która ma gdzieś te limity i inne regulacje czy wreszcie "zdrowy rozsądek" bo nie obejmuje swoim zdegenerowanym rozumkiem niczego poza końcem własnego interesu.
Jeżeli ktoś obrusza się na te słowa to znaczy, że jesteśmy po tej samej stronie ale musimy zdać sobie sprawę z tego, że jesteśmy w mniejszości. Póki nie dorobimy się większości, która ma normalny pogląd na nowoczesną gospodarkę wędkarską to będzie tak jak jest.
Myśli Pan, że mając taką klientelę, taki poziom ryzyka i tyle niewiadomych ktokolwiek przy zdrowych zmysłach weźmie się za to przedsięwzięcie?
Zapał, entuzjazm i zaangażowanie są niezwykle ważne we wszystkich przedsięwzięciach jesdnak muszą być podtrzymywane przez sukcesy motywujące do dalszej pracy.
Sposobu na zaspokojenie apetytów wędkarzy wyrażanych w obecnych oczekiwaniach - żeby było tanio, ogólnie dostępnie, powszechnie i bez ograniczeń - nie widzę.
Uważam, że nad sposobem na zagospodarowanie wód streszczonym przez Staszka Guzdka w jego komentarzu poniżej
http://www.flyfishing.pl/mainforum/msg.php?id=22951&offset=0
warto dyskutować, usprawniac go i przygotowac do przedstawienia podczas zjazdów kół i okręgów wiosną przyszłego roku. Przy okazji wybrać dobrych przedstawicieli.
I UCZESTNICZYĆ!!!!!!
Serdecznie pozdrawiam
Jurek Kowalski
|