|
Co do zasad no kill to w moim wypadku wyglada to tak, ze posiadam na swoj wlasny urzytek stopnie no killowe od pierwszego do czwartego Pierwszy to powszechnie znany i stosowany, nastepne to pochodne stopniujące trudnosci, a tym samych zwiekszajace satysfakcje z tego co sie robi. Wyjasniam, iz łowienie ogolnie sprowadza sie do: wytypowania lowiska, lokalizacji ryby i jej zaliczenie. Stopnie trudnosci polegaja na utrudnianiu sobie wszystkich tych rzeczy. Czyli, stosowanie bezzadziorowych haków, "niełownych" much, lub dość ze nie łownych to jeszcze np.zarobionych dubbingiem po samo kolanko haka, lowienie na trudnych łowiskach w paskudnych warunkach itp. Sam sobie zaliczam rybę gdy mam ja na wedce około trzy sekundy zanim mi sie sama wypnie. I tyle mi wystarczy aby być szczęśliwym w wędkarstwie, choc napewno jest to wydziwianie. Jednak doskonalenie sie w wyzej podanych warunkach daje dużo satysfakcji ,gdyz nie jest sztuką łowic na rybnych łowiskach, łownymi muchami i wyciagac wszystko do ręki Namawiam wiec do ustalania własnych stopni i klas no kill. Czy to wazne że mają nas za wariatów wazne ze daje nam to dobre samopoczucie i satysfakcje. Oczywiście zdarza mi sie zabierać pojedyńcze sztuki, zawsze staram sie aby były to sztuki przyzwoite i z zarybianych rzek. A wedkarstwo na pewno( w moim mniemaniu) nie jest sportem, może pewna formą rekreacji tylko co poniektórzy zrobili i robia z tego widowisko.
Pozdrawiam WŁW
|