| |
Jasne. Informacje o planowanych i zrealizowanych zarybieniach pozamykać w sejfach. Ujawnianie informacji o żyjących gdzieś jeszcze rybach piętnować publicznie (np. z łowiska na Sanie). Nie ujawniać wyników z zawodów. Nie pisać o kiepskich wynikach na niektórych rzekach-niech inni jadą i sami się przekonają. A co tam. Nad wodą omijać się w bezpiecznej odległości. Najlepiej jeszcze ze środkowym paluszkiem do góry. Niech spotkany koleś wie co o nim myślimy i gdzie go mamy. Już widzę te autokary z wędkarzami z całego kraju nad Dłubnią. Bo przecież tam zaoczkował lipień! A może to był tylko jeden, ostani lipień? A może ten lipień był jelcem albo płotką? A może ten ktoś podpuszcza nas wszystkich z tym lipieniem? Najlepiej gościa utopić. Każdy z nas ma jakieś, swoje tajemnice, ale nie popadajmy w paranoję. To w Krakowie nikt nie wiedział o lipieniach w Dłubni?A ja myślałem, że wędkarze to ludzie jeszcze dość normalni-na tle średniej krajowej.Zaczynam tęsknić za czasami, kiedy po iluś tam godzinach wędrowania nad Dobrzycą, spotkałem przypadkowo znajomego z mojego miasta i obaj cieszyliśmy się tego powodu jak dzieciaki. Pokazał mi miejsce, gdzie dwa razy miał na kiju potoka na rekord kraju. Nawet do głowy mi nie przyszło, by tam próbować łowić.
Nie rozmawiajmy zbyt szczerze o rzekach, rybach, sprzęcie, muchach i metodach. Tylko jaki będzie sens istnienia FF? Dla mnie i widzę, że dla większości, to najlepsza strona i świetne źródło informacji. Nie zmieniajmy tego przesadną ochroną informacji. Czy tym sposobem przybędzie ryb w rzekach?
|
