| |
Nie zdradzę Ci wielu szczegółów - spotkanie z naszymi ryczącymi w narzeczu niewiele wspólnego mającym z polszczyzną "bysiami", zajeżdżającymi wspaniałymi terenówkami nie nastaraja mnie do wyznań - obserwuję czasem jakieś nasze zawody muchowe tu ich też pełno. Niegdyś o Czechach i słowackich głowatkach tu pisałem, ale ton facetów żądających bezwzględnych informacji, co do ilości mięsa w wodach mnie ostudził. Trzeba uszanować obcy kraj, i to, że mając gorsze, bardziej zindustralizowane od nas rzeki, mają jeszcze nieco ryby dla muszkarzy - a wiele rewirów nie zna pojęcia "Kłusownik". Zacznij od dalekich południowych Czech, Rozmerk nad Wełtawą, pensjonat "Rybarska Baszta". znajdziesz w internecie. Tu kupisz licencję i masz pewnośc, że woda jest pod kontrolą, daleko od Polski i jest ładnie. A takiego miasteczka jak Czeski Krumlov to chyba w Europie nie ma nigdzie,. Cudo!! Jak będziesz w Czechach odwiedzaj sklepy wędkarskie i księgarnie. Mają wspaniałe mapy, także specjalne dla wędkarzy. Tak więc Stary nic na tacy. P. Mikołaj pisząc bezustanie i szcegółowo o bardzo słabo chronionych wodach tylko je wytrzebia. Ma dobre pióro i młodzieńczą naiwność, że opisując jak ryby wypuszcza daje dobry przykład. Niestety, czasy gdy nasi czołowi wędkarze umawiali się na swój wymiar ochronny i na to, że nie stosują np. chrusta przeminęły. wtedy na muchę w Polsce łowiło max. kilkuset - teraz kilkadziesiąt tysięcy - a przynajmniej tylu ma sprzęt (czytaj pudełka z ciężką nimfą!) i tylko czeka na wieści. Powodzenia, nie jedż po ryby, ale zwiedzaj w wielu częściach piękny kraj z naprawdę prawdziwym piwem, a nie z holendersko-duńskimi sikami. Pozdraw. M. M.
P.S. Wag na Słowacji możesz sobie darować, pisałem już tu, że płynie on w krajobrazie przypominającym Chorzów Hajduki. Może Orawa ale też się zawiedziesz - bardzo uregulowana i Słowacy zdzierają skórę. Można oczywiście na Słowaji na coś trafić - gdzies na wysokości naszej Krynicy. Tyle.
|