| |
Panie Przemku.
Z tą ilością muszkarzy w Polsce to chyba jest nie tak.Dyscyplina ta stała się bardzo popularna po sukcesach naszej kadry na MŚ i ilość muszkarzy ciągle rośnie,a wody nie przybywa.Jakby tak przeliczyć ilość muszkarzy na km rzeki górskiej to wypadnie znacznie więcej niż w innych krajach.
Znajomy opowiadał mi jak to w zeszłym roku wybrał się nad San-po wykupieniu zezwolenia,przebraniu udali się z kolegą nad wodę i przeżyli szok.W rzece stało tylu wędkarzy ,że nie dało się wejść.
Czekał na brzegu 40 min,żeby zwolniło się jakieś sensowne miejsce gdzie można by pośmigać(wędkarze chodzili rybom po głowach i sobie po plecach,a ryby jakby mogły dawno by z rzeki uciekły).Po 2 godz.stwierdził,że on tu przyjechał dla przyjemności-spakował się i odjechał.
Być może taką dużą presję na Sanie spowodował brak ryb na Dunajcu, ale fakt jest faktem.
Należało by się poważnie zastanowić nad ograniczeniem dostęponości do wody i wprowadzeniu limitu wędkujących w danym dniu na danym odcinku rzeki (oczywiście dotyczy to wszystkich rzek).
Pozdrowienia-pawel j.
|