| |
Tak, jak najbardziej. Zawody można organizować, a nie trzeba organizować. Sam czasem odwiedzam różne wyścigi. To tu, to tam. Ale zawodów na bitej rybie nie odwiedzam z wędką. To nie jest tak, że w czambuł potępiam zawody tego typu i wędkarzy którzy w nich uczestniczą. To nie tak. Mam wspaniałych przyjaciół, których spotykam tylko nad wodą. Przez wiele lat. Ale chodzi głównie o to, że jeśli ograniczymy przez jakiś czas najazdy na naturalne łowiska, najazdy skupiające najlepszych wędkarzy sportowców, lub skierujemy je w stronę łowisk przygotowanych na takie sytuacje, to wówczas damy sobie szansę na łowienie w warunkach, których chwilowo poszukujemy w Rosji, Finlandii, Norwegii, Szwecji, Austrii etc etc. Pomyślmy o tym teraz. Dajmy odsapnąć przyrodzie. Nie mordujmy jej bez sensu. Zawody wędkarskie polegające na zabijaniu złowionych ryb to już nie ta epoka. Kto dzisiaj tak robi. Społeczność wędkarska jakiego kraju przyzna się do takiej rzezi. Wstyd jak skurwysyn.
|
