| |
Oj tak, tak - łowienie w Białce to istna bajka. Pamiętam takie chyba z 1977 r, z sierpnia (chyba tak, bo wtedy właśnie odszedł Elvis). Wracamy z kuzynem (teraz w Wyoming) znad rzeki do Bukowiny. Spotykam ś.p. J.Waldorffa (z ojcem znali się jeszcze z Trzemeszna). Po drodze jakaś knajpka i górale w odświętnych strojach (potem sie okazało, że chodzą tak okrągły tydzień). Oczywiście zimny jak woda w Białce "Żywczyk" (dużo) zagryzany łoscypkami (pycha) od tych naszych nowych znajomych. Widać były jakieś przesolone, bo na drugi dzień był już tylko "Żywczyk". Oj tak, tak. Łza się w oku kręci. Nie masz to jak nasza Białka !
Oby tylko nie tykali jej swymi brudnymi łapami różni pomysłowi chłopcy. Amen.
|