| |
Jeśli wolno się wtrącić do dyskusji, to mam nieco inne spostrzeżenia. Z kilkuletnich obserwacji które przeprowadziłem wynika niezbicie, że jakość i czystość wody po wybudowaniu zapory znacznie się poprawiła. Widze to wyraźnie, bo spoko kąpię się w Duanjacu i nie ma porównania z tym co było przed zaporą. Odniosłem również wrażenie że ryby tej samej długości są obecnie znacznie grubsze i okazalsze niż kilka lat temu, przed zalaniem zbiornika. Potwierdza tą tezę również porównanie lipienia ze Sromowców z jego rówieśnikiem z Harklowej. Co jest przyczyną - dokładnie nie wiem, ale być może czystsza woda zwiększa znacznie ilość jętek, chruścików i kiełży w wodzie - w konsekwencji ryby lepiej się odżywiają?
Niewątpliwym jest też fakt, że woda w Sromowcach jest o kilka stopni chłodniejsza niż ta w Dębnie - czuć to w lecie goła ręką.
Ten wpływ zapory niewątpliwie korzystnie oddziałuje na ryby.
Ale jest też druga strona medalu, która dotyczy narybku i małych rybek. Zapora sromowiecka regularnie spuszcza wodę, a wahania poziomu są bardzo duże i nagłe, towarzyszy im bardzo czesto zmętnienie wody. Nie ulega dla mnie wątpliwości że część narybku zostaje na brzegu w wysychających kałużach, po raptownym zatrzymaniu wody na zaporze. Myślę że nie tylko ja ale i wielu Kolegów widziało nie raz narybek w takich kałużach po opadnięciu wody, choc latem z reguły były to karpiowate.
Druga sprawa to fakt, że zapora bez przepławki odcieła rybom drogę na najlepsze Dunajeckie tarliska: Białkę i Niedziczankę, pozostałe potoki są zamulone lub poprzegradzane progami, a nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że skuteczność tarła ryb w samym korycie Dunajca jest znikoma.
W konsekwencji tych dwóch czynników, moim skromnym zdaniem, liczebność ryb szlachetnych, jest uzależniona w 80-90% od zarybień. Jeśli PZW mocno nie zarybi, albo "zarybi tylko na papierze", a jeszcze do tych wszystkich nieszczęść dołączy się powódź, jak w 2001r., która dobije tą resztkę narybku, to mamy niemal 0% lipienia w danym roczniku - jak to mialo miejsce w ubiegłym roku.
Zapora zatem niszczy narybek, ale bardzo sprzyja dorosłym rybom.
Trzeba zatem wymyślić coś aby uratować narybek. Moim zdaniem dwa ruchy znacznie poprawiłyby sytuację: przepławka na zaporze (odpowiedni lobbing w tym kierunku mógłby przynieść jakieś rezultaty - zwłaszcza że RZGW Kraków cierpi chyba na nadmiar dotacji), oraz zaprzestanie gwałtownych zrzutów wody (po to jest zbiornik wyrównawczy aby wahania były małe lub zerowe). Na tym działania nie mogłyby się skończyc, ale i tak byłby to milowy krok do przodu. Ważne, choć kosztowne, byłoby też udrożnienie i przygotowanie do tarła pozostałych potoków tarliskowych Dunajca: Ochotnicy i Kamienicy, Czarnej Wody, Obidzy, Słomki... Gdyby to się udało byłaby szansa na skuteczne naturalne tarło, które wzmocnione umierkowanymi zarybieniami mogłyby znów przywrócić Dunajcowi lipieniowe eldorado sprzed 2 lat i to na dłuższy czas.
Do tych działań jeszcze podwyższyć wymiar lipienia i pstrąga oraz zmniejszyć komplety, a wreszcie pilnować rzeki (bo dziś na Dunajcu strażnika spotkać niezwykle trudno - mnie przez 10 lat zdażyło się dwukrotnie) i to by było wastarczajace aby rzeka naprawdę obrodziła, bo dzis stoi ugorem.
Ale do tego potrzeba, tak jak napisał Mati, gospodarza z prawdziwego zdarzenia, najlepiej prywatnego, lub niedużego towarzystwa, bo duże stowarzyszenia-molochy jak PZW wyraźnie nie zdają egzamnu i nic nie rokuje im poprawy.
Pozdrawiam
Michał Cebula
Ps. Zrzuty z zapory mają też bardzo niekorzystny wpływ na wędkarzy i kąpiacych się w rzece. Wystarczy posłuchać wiązanek przekleństw pod adresem zapory w momencie podnoszenia się wody
|