| |
Co do punktu o limicie rocznym to znacznie zmniejszyłby on udział tzw. miejscowych w niszczeniu populacji ryb. Prosta kalkulacja: jestem nad Dunajcem 2 tygodnie. Gdybym chciał i i ryba brała mógłbym zabrać 42 ryby co oczywiście jest nierealne. Ale miejscowy wędkarz moze byc 100 razy i zabrac 300 ryb. Myślę, że różnica jest zauważalna. Niestety przepis jest bezsensowny, bo nie wierzę że możnaby go choć trochę egzekwować.
A co do mięsiarstwa, to mam pytanie. Czy jak zabiorę np. 20 ryb w ciągu sezonu to jestem mięsiarzem i nie powinienem łowić? Płacę prawie 100 zł składki i możnaby z niej z pewnością tę stratę pokryć. Poza tym dania z ryb należą do moich ulubionych, nie mówiąc już o wartościach odżywczych ryby. Nieraz było tu już pisane: "jak chcesz mięsa to idź do marketu". A ja nie pójdę do marketu, bo po pierwsze ryby są tam bardzo drogie( 20 zł / kg), a po drugie często nieświeże. Nie mówiąc już o tym, że ryby pochodzą z hodowli, a nie z czystej rzeki, są karmione nie wiadomo czym, pomijając fakt że w żadnym sklepie nie znajdzie się lipienia. A czy autor takiego postu rzeczywiście wypuszcza wszystkie ryby? Na tym forum niby są sami miłośnicy C&R, a jeżdżąc nad Dunajec nie widziałem ani jednego wędkarza, który wypuszczałby miarowe ryby. Internet jest dość anonimowy i ktoś kto napisze, że jestem mięsiarzem, a jak mnie nie stać na rybę ze sklepu to jest to mój problem może w rzeczywistości zabija 10 razy więcej ryb ode mnie, a pisząc w ten sposób chce zmniejszyć konkurencję. Żyjemy w Polsce i taka złośliwość jest wpisana w naszą kulturę.
Pozdrawiam
Bartek
|