| |
Film faktycznie super ale pstragi moglyby konczyc w nieco inny sposob. Przyczynilo by sie to do przemyslenia pewnych spraw przez niektore osoby lubiace miesko.
Trzeba na to spojrzeć od strony bohaterów filmu: dla nich te ryby były pewnym darem od Boga, poza tym ilość pstrągów w latach 20. nie zmuszała ludzi do obawy o ich los.
A film fantastyczny. Zarówno od strony wędkarskie, jak i filozoficznej. Zwłaszcza końcówka( od holu ostatniej ryby) jest dla mnie majstersztykiem. Myślę,że jest to film, który podoba się nie tylko wędkarzom. A co do "no kill" to niestety wszyscy wypisują, że nie biorą ryb, uważają wędkarzy, którzy wezmą jedną rybę raz na dwa tygodnie za mięsiarzy, a ja jeszcze nigdy(!) nie spotkałem muszkarza, który wypuszczałby zlowioną rybę (no może poza uklejami).Osiem lat temu kiedy chodziłem do podstawówki i zaczynałem łowić, kiedy wypuściłem 10 cm pstrąga jakiś "muszkarz" zapytał mnie czemu to zrobiłem...
|