f l y f i s h i n g . p l 2025.02.18
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Normy jakościowe materiału zarybieniowego?. Autor: Arkadiusz Mikrut. Czas 2025-02-18 06:57:27.


poprzednia wiadomosc ...Czy są jakieś materiały? : : nadesłane przez Jan Drożdż (postów: 78) dnia 2024-11-21 11:37:39 z *.rz.izeto.pl
  Według mnie 2-gim, niewątpliwie ciekawym punktem mogło by być zapytanie : A jak było na terenach
wschodnich, w granicach dzisiejszej Ukrainy, za wschodnią linią Curzona?. Tak jak napisał kol. Stanisław -
było tych ośrodków zarybieniowych naprawdę dużo...(wiem, że oprócz Rafajłowej było coś jeszcze, tylko
gdzie...W Rafajłowej byłem na początku lat 90-tych, ale tam pętałem się wówczas z plecakiem z
krakowską grupą studencką i śladu po dawnym ośrodku zarybieniowym nie było. Schroniska górskie
wybudowane w 20-leciu międzywojennym (mieliśmy kapitalnych architektów od tych "drzewiannych"
budowli) w ilości ponad 100! - diabli wzięli. Zapewne ta kwestia może być trudna... i jest trudna z
różnorakich przyczyn. Ciepło pozdrawiam: Jan.
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [42] 21.11 18:38
 
Według mnie 2-gim, niewątpliwie ciekawym punktem mogło by być zapytanie : A jak było na terenach
wschodnich, w granicach dzisiejszej Ukrainy, za wschodnią linią Curzona?. Tak jak napisał kol. Stanisław -
było tych ośrodków zarybieniowych naprawdę dużo...(wiem, że oprócz Rafajłowej było coś jeszcze, tylko
gdzie...W Rafajłowej byłem na początku lat 90-tych, ale tam pętałem się wówczas z plecakiem z
krakowską grupą studencką i śladu po dawnym ośrodku zarybieniowym nie było. Schroniska górskie
wybudowane w 20-leciu międzywojennym (mieliśmy kapitalnych architektów od tych "drzewiannych"
budowli) w ilości ponad 100! - diabli wzięli. Zapewne ta kwestia może być trudna... i jest trudna z
różnorakich przyczyn. Ciepło pozdrawiam: Jan.



I to jest ciekawy temat, chętnie poczytam gdyby ktoś, coś.!

Jako pyrus, wielkopolski patriota, muszę przyznać, że przez długi czas korzystałem z aktywności zarybiajacych zachodnie cieki Rzeczypospolitej.

Z pewnoscią widać było mądrą politykę zarybieniową prowadzoną przez Niemców na " później" odzyskanych przez nas ziemiach .To nie przypadek, że w potokach i rzekach Pomorza roiło się od salmonidów jeszcze w latach 70 tych.

Cóż, nie mogło trwać to wiecznie, już 25 lat po wojnie zaczęło się totalnie psuć i , no niestety, piszę z bólem - trwa!
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [0] 21.11 21:22
 
Wniosek z tego że tylko Niemcy umieją prowadzić "mądrą politykę zarybieniową"? Czy to przypadek i
"spłycenie tezy" bo w ówczesnych warunkach nikomu nic z tego nie wyjdzie? Nawet Niemcom.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [40] 22.11 02:39
 

Z pewnoscią widać było mądrą politykę zarybieniową prowadzoną przez Niemców na " później"
odzyskanych przez nas ziemiach .To nie przypadek, że w potokach i rzekach Pomorza roiło się od
salmonidów jeszcze w latach 70 tych.


Nie sądzę, że to zasługa Niemców i wcale przeze mnie nie przemawia germanofobia (chociaż sk...nie
lubię). Myślę, że w potokach i rzekach Pomorza roiło się od salmonidów nie z powodu a pomimo
zarybień. Przy dzikich, długo nietkniętych ludzka ręką ogromnych obszarach zasiedlonych przez
salmonidy i setkach, jak nie więcej kilometrów wyśmienitych odcinków tarliskowywch myśle, że
większość silnych pokoleń tych pochodziła z tarła naturalnego. Z resztą jak wszędzie.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [39] 22.11 13:14
 
Te bajki o wspaniałych "gospodarzach przyrodnikach" Niemcach można sobie w buty wsadzić,
zdewastowali swoje rzeki w sposób który dzisiaj największym meliorantom z WP nawet się nie śni.
Tysiące piętrzeń na potrzeby elektrowni, młynów, foluszy, tartaków i co tam się jeszcze przyśni, tysiące
kilometrów skróconych rzek, melioracje obejmujące nie tylko łąki ale również lasy.
Dla przykładu Słupia została skrócona o 20 kilometrów na potrzeby elektrowni w Gałęźnej Małej i kolejne
kilkanaście poprzez odcięcie starorzeczy. Z wędrownymi łososiowatymi było czasami tak krucho że w
trakcie kampanii pozyskiwania tarlaków łowiono ich po kilka sztuk, kilkanaście szt.
Właściwie nie można znaleźć materiałów o wędkarskim (" łososiowym") wykorzystywaniu tych rzek przed
drugą wojną,
Wędkarstwo zorganizowane w Małopolsce w stosunku do Prus to himalaje cywilizacji.
Utracone eldorado wędkarstwa powojennego to prawdopodobnie efekt oddechu rzek spowodowanego
wojenną i powojenną zawieruchą gdzie ludzie mieli większe problemy na głowie niż wędkarstwo, a nowa
cywilizacja jeszcze na dobre się nie rozkręciła.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [2] 22.11 14:08
 
Dokładnie tak, prace regulacyjne na rzekach pomorskich takich jak Łeba prowadzono co
najmniej od drugiej połowy XVIII wieku, a szczególne ich natężenie to był okres
międzywojenny, gdzie naprawdę Niemcy przeznaczyli duże środki finansowe na
przekształcenie większości rzek pomorskich na rzeki służące rolnictwu i hodowli zwierząt
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [1] 22.11 14:20
 
Dokładnie tak, prace regulacyjne na rzekach pomorskich takich jak Łeba prowadzono co

najmniej od drugiej połowy XVIII wieku, a szczególne ich natężenie to był okres

międzywojenny, gdzie naprawdę Niemcy przeznaczyli duże środki finansowe na

przekształcenie większości rzek pomorskich na rzeki służące rolnictwu i hodowli
zwierząt




…a także produkcji energii elektrycznej, poprzez trwale przekształcenie rzek, często w
górnych odcinkach o najszybszym przepływie wody, gdzie energia wodna wykorzystywana
była od czasów średniowiecznych.

Natomiast o zarybieniach niemieckich pisał od bardzo dawna prof.Przybył z Akademii
Rolniczej w Poznaniu, na którego w swoich pracach powoływali się i cytują je dalej
pracownicy naukowi w fachowej literaturze
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [0] 22.11 16:10
 
Prace Przybyła to tylko czubek góry lodowej wiedzy o rybach na terenie Wlkp i Pomorza. Podobnie jest z
innymi badaczami, bo to byli/są ichtiolodzy, a nie historycy. Sięgają tylko do łatwo dostępnych i płytkich
źródeł, na ogół rybackich, czasem ogólnoprzyrodniczych, a praktycznie w ogóle do innych. Dlatego
wiedza jest płytka o historii naszej ichtiofauny i jej zmianach na przestrzeni wieków.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [21] 22.11 14:11
 
To prawda, że rzeki w północnej Polsce zostały zniszczone przez Niemców w wyniku zabudowy
hydrotechnicznej. Ten proces zaczął się już w XII wraz z rozwojem młynarstwa, a przyspieszony od XIII
w., wraz z kolonizacją niemiecką (w tym Krzyżacy). Ale podobny proces dział się też w środkowej Polsce,
lecz tam albo nie było ryb łososiowatych, albo szybko wyginęły i zapomniano o nich. Odsyłam do mojego
tekstu:
https://www.namuche.pl/ochrona-wod/268-uwagi-nad-wystepowaniem-pstarow-troci-lososi-i-lipieni-w-
wodach-polski-w-dawnych-czasach
Niszczenie prawobrzeżnych dopływów górnej Wisły było znacznie trudniejsze, bo z zasady nie dało się
tam dawniej budować jazów, przy dostępnej technologii. Dopiero w XX w. nasi kochani przodkowie zaczęli
betonować rzeki, dając w XXI w. zatrudnienie takim osobom jak JJ. Poza tym, na terenach górskich
uprawa zbóż była słabo rozwinięta, więc nie było co mleć.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [15] 22.11 21:05
 
Tak, jak kolega wskazał na obszarze dolin rzecznych typu górskiego, mając na uwadze choćby dawną
rzekę Łososinkę, która w średniowieczu miała nazwy: Lososina, Lososhina, a rodowód nazwy terenowej
sięga XiV wieku - za rok będzie 700 lecie parafii, niema kompletnie (idąc za Długoszem) żadnej wzmianki
nawet o tym czy był tam jakiś młyn, gdzie był. Na pewno był we wsi Młynne, umiejscowiony poniż
powyższej wsi z historycznego punktu widzenia...No ale istotnie jazów nie było, zapewne układ
geologiczny ziemi na to nie pozwalał,, żeby pokusić się o ich budowę, bardzo częste powodzie, wylewy
rzek, dużo za sprawą rabunkowej leśnej gospodarki, której szczyt sięgał XIX wieku.,Należało by
nadmienić, że drzewiej, począwszy od końca XV wieku pojawiła się tutaj migracja ludzi z południowo
wschodnich Karpat na Prawie Wołoskim tzw, Jure Valahico, i ludzie ci siedzieli ze swoim dobytkiem
wysoko w górach, nie ingerując prawie wogóle w to co było niżej... Gleba nadawała się tutaj jedynie dla
założeń pastersko- hodowlanych, z wypasami owiec, tudzież bydła, z możliwością gospodarki owocowej -
stąd liczne szkółki dziczków, przy gospodarce "piętrowej" .Natomiast jazów już nieco więcej było (są
jeszcze miejsca po nich, np. na dopływie Wisłoka w miejscowości Wyżne), ale to już na Pogórzu
Strzyżowsko-Dynowskim. Na większości dopływów w/ w rzeki żyły rodzime pstrągi, a do Wisłoka
wchodziła również Troć, o czym wspomina m.inn. Wyganowski .
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [14] 23.11 07:14
 
W dorzeczu Sanu w czasach historycznych nie występowała autochtoniczna populacja łososia lub pstrąga
morskiego. Wszystkie łowione osobniki pochodziły z zarybień:
https://pzw.org.pl/pliki/prezentacje/1395/cms/szablony/23098/pliki/072017cios.pdf
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [13] 23.11 14:00
 
...Co nie oznacza, że w czasach przedzarybieniowych łososie nie pojawiały się w dopływach Sanu, a
następnie to wszystko się pomieszało, jak to kolega słusznie i jednoznacznie określil - '"idąc" od XIX
wieku, gdzie były silne zarybienia tą rybą. Posiłkując się Słownikiem geograficznym Królestwa Polskiego i
innych krajów słowiańskich, W-wa, nakład F. Sulimierski, it.d 1880-1914, w Tomie V czytamy (mając na
uwadze jeszcze rzekę Łososinkę: Ryby występujące (pewnie wówczas) w tej rzece: brzanka (zapewne
karpacka?, nie brzana - mój przypis...), ogólnie głowacz (białopłetwy, pręgopłetwy), w mowie tubylczej
zwany głucem, jelec, kiełb, łosoś, miętus, pstrąg, strzebla, świnka, węgorz i podrybek - najgłówniejsza
ryba wielkości łososia....Co to za ryba ten podrybek, czyżby osiadła krzyżówka troci i pstrąga?.Inicjały pod
tym tekstem Br.C. świadczą, że autorem tekstu zapewne był Bronisław Chlebowski, wtedy był mgr. nauk
filologiczno-historycznych, b. Szkoły Głównej Warszawskiej...Być może te materiały zaczerpnął od
Nowickiego, który lepiej znał opisany teren i wiedział więcej?, wszak byliśmy wówczas pod różnymi
przecież zaborami....A swoja drogą ile ryb!, ile gatunków wówczas żyło w tej niepozornej przecież, bo
raptem około 50km. długości górskiej rzece...
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [0] 23.11 19:55
 
Te same ryby były w Sanie (w Lesku). Może poza pstrągiem lub niewielu go widziało. Przed zaporą, czyli po I
wojnie światowej do 1970r. W Osławie-dopływ Sanu (Zagórz) podobnie.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [11] 23.11 21:03
 
Panie Janie Mogę opowiedzieć o Lososince na odcinku od Tymbarku przez Dobrą do Jurkowa ponieważ od
przeszło 50 lat chodzę po tej pięknej rzeczce z muchowką w ręku prowadząc notatki o pogodzie i wynikach
połowu Z uwagi na wiek najlepiej na nr.514136159 Pozdrawiam
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [0] 23.11 21:09
 
Proszę napisać parę zdań jak to kiedyś wyglądało na Łososinie. Obserwacje z 50 lat są bezcenne i
dobrze by było je opublikować na forum, nawet w skróconej formie, zamiast "dusić w sobie"
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [9] 23.11 22:39
 
Czyli odcinek / rewir powyżej Piekiełka...Rzeczywiście tak jak kolega wspomniał jakby Pan panie
Zbigniewie co nieco "skrobnął" w miarę wolnego czasu, sił, możliwości (sumarycznie) o swoich połowach,
na forum na pewno było by to ciekawe, choćby z racji długoletniej Pana praktyki z muchówką w ręku. Bo
wszyscy tutaj jak jeden mąż łakniemy wiedzy na te tematy....No cóż ja prowadzę notatki bezpośrednio po
przyjeździe z łowienia od prawie 40 lat, tyle, że dotyczy to głównie rzeki San, jak i zbiorników zamkniętych,
(ostatnio) - głównie ryby spokojnego żeru...Pozdrawiam (y) ciepło.!, Jan.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [8] 24.11 10:21
 
Dziękuję za zainteresowanie, ale wystukanie jednym palcem na klawiaturze historii moich obserwacji i hobby od
1971r po zdobyciu Karty Wędkarskiej, plus całe przynajmniej 15 lat plus przedszkole gdzie codziennie przechodzi
lem przez rzyczke przerasta moje możliwości, choc zawiązanie suchej muszki 18 na żyłce 12 jest w moim
zasięgu,na Dunajcu albo Sanie Wodom Cześć
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [7] 24.11 20:24
 
Jasna sprawa. Ja od 1974r.w PZW...a na muchę od 1983r. To i tak nieźle!, ja już nie zawiąże na 20-ce bez
okularów np. Greęnwell's Glory, z serii moich ulubionych na lipienia...Pozdrawiam!.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [6] 24.11 20:27
 
Fajnie, że zaglądacie tu Panowie Seniorzy. Ja w PZW od 1981, pstrągi łowię na robaka od 1978
(zaprzestałem), na muchę od 79.
Też omc senior. Pozdrowienia
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [5] 24.11 23:47
 
Mnie dopisz do swoich parametrów. Tyle że "na muchę" od najsławniejszych Mistrzostw Świata na Sanie.
Noooo, może sporadycznie od .... Stanu Wojennego. Kulka. W 1983r. kręciłem pierwsze muchy do sklepu
"wędkarskiego". Niestety z książek Węglarskiego i innych gazetowych recept.
Z muchówką (licha polska klejonka) zdecydowanie od 1985r.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [4] 25.11 18:47
 
U mnie wtedy był przerabiany Tonkin w ruchu, tzn. zmodyfikowany - sam pręt, przebrany, bo z
kilkudziesięciu było parę sztuk prostych...., założenie skuwek, przelotek, uchwytu ze starej ruskiej wędki
spinningowej. O muszkach lepiej nie mówić, dlatego jeździłem cyklicznie do Krakowa, bodajże na
Bohaterów po muchy, bo na Siennej były raczej kiepskie. Cieszyłem jak diabli, bo miałem już na co łowić,
a muchy były wyśmienite, a bałem się, żeby je szybko nie stracić. Wydaje mi się , że Adam Sikora przez
jakiś czas tam wówczas coś kręcił dla sklepu, bo muchy były naprawdę znakomite. Od kolegi W.
Węglarskiego mam za to parę nimf, skutecznych na Dunajec, o które prosiłem go, żeby "coś pokazał"
innego .Co ciekawe te nimfy jeszcze mam i okazały sie skuteczne również na San. Resztę doczytałem w
jego interesujących felietonach na łamach "WW"z serii "Moja Ulubiona". To tak w dużym skrócie,
pozdrawiam!.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [2] 25.11 20:56
 
Od kolegi W. Węglarskiego mam za to parę nimf, skutecznych na Dunajec, o które prosiłem go, żeby
"coś pokazał" innego .Co ciekawe te nimfy jeszcze mam i okazały sie skuteczne również na San. .


Wrzuć zdjęcia jak możesz. dzięki
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [1] 25.11 22:35
 
Są to : Amber Nymph, jak również "Czekoladka" - Dark Chocolate Nymph?, na Sanie zwana "Brązką"
.Wszystkie wykonane "skromnie", w wielkości 10-12, na Limerickach.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [0] 25.11 23:21
 
Ponawiam prośbę o wrzucenie zdjęć. Chodzi mi o to by pokazać jak prymitywne były kiedyś nasze nimfy,
co dobrze pamiętam bo sam takie kręciłem, w porównaniu do obecnie stosowanych. Dziś mamy cuda,
specjalne ogonki, dziesiątki odmian dubbingow, flasze, kołnierzyki, pochewki, główki wolframowe w
tysiącach kolorów i odcieni itp. A przecież na tamte koczkodany ryby brały kiedyś jak głupie. Wrzuć
zdjęcia, pliz.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [0] 26.11 13:53
 
Kończąc ten wątek...Pierwszym kołowrotkiem, umownie muchowym był zakupiony w Jedności Łowieckiej
kołowrotek gruntowo-muchowy, zwykła szpula. Przy modyfikacji hamulca, nadawał się do łowienia
(niemiecka Libelle była szczytem marzeń). Znacznie bardziej skomplikowana była sprawa zastosowania
odpowiednich sznurów do zrobionego uprzednio wędziska. Miałem wówczas 3 sznury, z czego jeden -
czeski "kabel" kupiony. Ten ostatni do połowu na mokrą, tudzież nimfę (koledzy wiedzą z jakiego powodu),
Natomiast na suchą muchę miałem sznur zrobiony z nici chirurgicznych, odpowiednio spreparowanych
(pokost lniany, wosk pszczeli, parafina w odpowiednich proporcjach), jak również "wymodowany" z torby-
siatki na zakupy - tutaj była żmudna praca przy rozplątywaniu siatki, ale miało tą zaletę, że człowiek
nabierał cierpliwości w różnorakich, wodnych sytuacjach , jakie niejednokrotnie zdarzały się późniejszym
czasie wędkowania....
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [4] 23.11 19:39
 
Zabudowa hydrotechniczna? Czyli piętrzenie na potrzeby młynarstwa? Podsumowując piętrzenie jest złe?
Podejrzewam że zapewne. Gdy robią to bobry, wtedy już nie. Czy się mylę?
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [1] 23.11 20:18
 
Jazy budowano gównie na potrzeby młynarstwa i innych celów przemysłowych (np. folusze i tartaki). Ale
nie tylko, bo także na potrzeby połowu ryb wędrownych, zwłaszcza jesiotra, "łososia" i węgorza,
Piętrzenia zamykające całą szerokość rzeki i utrudniające migrację fauny wodnej zawsze mają ujemny
wpływ na środowisku.

Bobry stawiają żeremia na całej szerokości tylko małych cieków, na których rzadko pojawia się duża woda
znosząca tę konstrukcję. Poza tym z zasady ryby (zwłaszcza pstrągi) są w stanie pokonać taką
przeszkodę, choćby w trakcie roztopów wiosennych.

 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [0] 24.11 12:24
 
Możliwe. Trudno się z tym nie zgodzić. Małe nizinne rzeczki to formuła umowna bo dla mnie Wieprz,
Bystrzyca, inne to podobne "potoki" do tych z okolic Leska. Potoki to jednak tarliska (teoretycznie) wiec
blokada ich utrudnia lub uniemożliwia tarło. Czy pstrąg przebije się przez gąszcz patyków? Możliwe choć
trochę w to wątpię.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [1] 23.11 21:40
 
Zabudowa hydrotechniczna? Czyli piętrzenie na potrzeby młynarstwa? Podsumowując piętrzenie jest
złe?
Podejrzewam że zapewne. Gdy robią to bobry, wtedy już nie. Czy się mylę?


Zyga,
Po co te głupiutkie pytania? Bobry i ryby współżyły (zamieszkiwały razem rzeki i potoki) i ewoluowały
setki a może więcej tysięcy lat, podczas gdy historia nie zna normalnego współżycia zapór i ryb.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [0] 24.11 12:34
 
"Bobry i ryby współżyły (zamieszkiwały razem rzeki i potoki) i ewoluowały
setki a może więcej tysięcy lat, podczas gdy historia nie zna normalnego współżycia zapór i ryb".

________

Nie wiem. Mogę się tylko domyślać. Zapory typu "młynarskie" czy inne kilka wieków temu myślisz że
zaburzały rozród ryb? Niektóre na pewno nie dały już radę wepchnąć się wyżej. Traktowały to pewnie jak
naturalny proces, choćby zwaliska lub tamy bobrowe. Tak sobie tylko myślę.
Wiem że woda stojąca (żeremia, tamy, zapory) jest zła lub niedobra dla naszych. fly fishingowych potrzeb.
Lepsza jest pędząca ale też nie dla wszystkich ryb. Wiec to współżycie, czy chcemy czy nie, samo się reguluje
podobnie jak w czasach wymienionych przez Ciebie.

Zadajmy sobie pytanie w jakim czasie znikły by ryby takie jak lipień, pstrąg z Sanu gdyby nie było zapory. Kilka
lat? Kilkanaście? A może San stałby się ich domem gdzie każde tarło które w nim się corocznie odbywa
odbyłoby się z sukcesem. O ile ryby typu świnka, kleń, okoń, płoć, jelec, bramki i inne nie skorzystałyby z
darmowej stołówki.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [13] 22.11 22:40
 
Te bajki o wspaniałych "gospodarzach przyrodnikach" Niemcach można sobie w buty wsadzić,
zdewastowali swoje rzeki w sposób który dzisiaj największym meliorantom z WP nawet się nie śni.
Tysiące piętrzeń na potrzeby elektrowni, młynów, foluszy, tartaków i co tam się jeszcze przyśni, tysiące
kilometrów skróconych rzek, melioracje obejmujące nie tylko łąki ale również lasy.
Dla przykładu Słupia została skrócona o 20 kilometrów na potrzeby elektrowni w Gałęźnej Małej i kolejne
kilkanaście poprzez odcięcie starorzeczy. Z wędrownymi łososiowatymi było czasami tak krucho że w
trakcie kampanii pozyskiwania tarlaków łowiono ich po kilka sztuk, kilkanaście szt.
Właściwie nie można znaleźć materiałów o wędkarskim (" łososiowym") wykorzystywaniu tych rzek przed
drugą wojną,
Wędkarstwo zorganizowane w Małopolsce w stosunku do Prus to himalaje cywilizacji.
Utracone eldorado wędkarstwa powojennego to prawdopodobnie efekt oddechu rzek spowodowanego
wojenną i powojenną zawieruchą gdzie ludzie mieli większe problemy na głowie niż wędkarstwo, a nowa
cywilizacja jeszcze na dobre się nie rozkręciła.


I tak teoria spotyka się z jeszcze niedawno pamiętaną praktyką.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [11] 23.11 01:24
 
I tak teoria spotyka się z jeszcze niedawno pamiętaną praktyką.

Tego typu spory czy kontrowersje są i tak bez znaczenia. Polskie rzeki i krajobrazy zniszczyli głównie i
robią to nadal nie Niemcy, nie Ruscy, nie Żydzi a Polacy. Sami sobie robimy demolkę albo z wrodzonej,
narodowej pazerności na kasę albo oczywiście zwykłej, nie mniej narodowej głupoty i braku kompetencji.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [10] 24.11 20:10
 
To o czy piszesz jest niestety wynikiem (z historycznego punktu widzenia) nasze narodowej tragedii, jakim
było 400 lat niewolnictwa - zwanej pańszczyzną!...40 lat PRL to tylko utrwaliło i odbija się to jak czkawką
do dnia dzisiejszego. Skłonności do kombinatorstwa, do robienia kogoś "w konia", przeróżnych oszustw,
filozofia Kalego itp. wyrobiło w świadomości przeciętnego Polaka kompletną niemoc w podejmowaniu
logicznych posunięć ,logicznych decyzji (tak jak w szachach) - zarówno w pionie jak i poziomie. Myśmy to
wszystko wyssali z mlekiem matki i zaklinanie rzeczywistości do niczego nie prowadzi, "robi" jedynie
zamęt, zamieszanie, budzi niepokój. Tylko i wyłącznie praca organiczna, praca u podstaw może to
wszystko zmienić, mając oczywiście na uwadze w szerokim pojęciu edukację...Pozdrawiam.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [9] 25.11 15:11
 
Jednak podejmuję probe. 34-642 Dobra Beskid Wyspowy

Jako chłopak ur. nad Łososiną,a BYŁA to dzika pachnąca świeżością woda utworzona ze żródeł gór
Mogielicy Łopienia Cwilina i Snieżnicy cały okres podstawówki 7 kl. a zwłaszcza lato siedzieliśmy z kolegami
nad rzeką chytając pstrągi brzanki i inne guce na ręke
Kłusownictwo było przeogromne, po letnich niżówkach wydawało się,że w wodzie poza strzeblami niema nic
cdn po po przerwie

















































 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [8] 25.11 17:04
 
Cd. lata 1950-1965
Co większe kamienie powybierane na tamy ktore służyły do chytania na tzw. kosele,oraz jakododatkowe miejsce
dla brzanek i małych pstrągów które chętnie się w nich gnieżdziły nawet po kilka sztuk pod jednym kamieniem
Na brzegach były powywalane korce , bo jak w czasie łapania na reke zdarzało się ze pstrąg jak sie go namacło
w dziurze pod brzegiem w korcu trzeba było go trzymać jedną ręką, a drugą pogłębiać albo poszerzać lub dostać
np. z góry .........zeby go skutecznie dorwać .Stąd urobek w postaci patykow kamieni ,błota i czsem żaby -
dobrze napisane przydusznej żaby
CD po prerwie
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [7] 25.11 17:33
 
To barbarzyństwo w postaci wydartych haków z flakami z brzuchow ryb czypaskudne uczucie żaby w garści
spowodowało pomysł zarzucenia procederu tym bardziej,że nadarzyła się okazja w postaci znaleziska jakim było
kawałek żyłki z przywiązanym czymś co przypominało szt. muchę, a raczej jej karykaturę.Powiązałem to trofeum z
dwoma panami, którz kilka dni wcześniej wymachiwali na jazie wedkami, odczepiali ryby i chowali w wiklinowych
koszykach
Cd w następnym wejsciu
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [0] 25.11 21:16
 

>>>>
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [4] 25.11 22:00
 
To jest kapitalne Panie Zbigniewie!, od czegoś trzeba przecież zacząć, a tu gratka w postaci much - czyli
można było już coś "wymodzić". Jest wzór, może niedoskonały, ale zawsze jest pod ręką...To wszystko
zostaje w nas na potem, na lepszą, stosowniejszą chwilę. W stosownym czasie , w miarę wolnego czasu
prosimy o kolejny garść wspomnień. Pozdrawiam(y).!.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [3] 26.11 09:13
 
ciekawa wiadomość dla Pana w latach sześćdziesiątych ub. wieku na rewirze dobrzanskim było dwóch -starych
ryboków gliżdziarzy a jeden z nich to Jan Dróżdż
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [2] 26.11 13:28
 
A to ciekawe, nikt z rodziny nie wspominał nigdy o tym, że był taki "rybok". Mój Dziadek natomiast
pochodził z niedalekiego Jodłownika, tam mieszkali od wieków jego przodkowie (głównie za sprawą Prawa
Wołoskiego przywędrowali z całym dobytkiem w te strony), i te rodziny były stosunkowo liczne.
Niewykluczone, że to któryś z "pnioków" (inaczej autochtonów) tak łowił, ponadto tych szczepów
rodzinnych było tutaj bodajże 3, każdy z innej parafii (Krasne - Lasocice, wspomniany Jodłownik, Sadek,
Szczyrzyc).Panie Zbigniewie, a na muchę te lipienie to próbował Pan łowić?. Lipienie schodziły w dół rzeki
w okresie letnim, szukając większej wody i przestrzeni, gdzie by mogły sobie spokojnie żerować. Albo po
prostu wiedziały, że w tym rewirze to nie to, bo tutaj jakieś ciała obce latają nie dając spokoju do
spokojnego żerowania....Pozdrawiam!.
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [1] 26.11 15:20
 
Super ,sprawa naszego łowcy wyjaśniona,a o lipieniu wiem dosyć dużo za sprawą literatury autorstwa panow St
Ciosa czy Witkowskigo . Za Lipieniem Witkowskiego pojechałem aż do Warszawy r. 1984 albo 5
Obecnie tylko on mnie interesuje i wyłącznie sucha na jesieni
Od 1971r. do dzisiaj ,może w następnym wejściu Pozdrawiam
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [0] 26.11 16:09
 
Istotnie!, mam również tę książeczkę wyd. w marcu 1984r, w nakł. 5000egz., której autorami byli obok
wspomnianego dr Andrzeja Witkowskiego, mgr inż. Mieczysław Kowalewski, dr Bogusław Kokurewicz. W
tym czasie zacząłem na serio interesować się wędkarstwem muchowym, oczywiście włączając w to
lipienia. Mam też "Wędkarstwo na Wodach Polskich "Feliksa Choynowskiego ,I wyd. z 1939r.,
wydrukowane na Placu Napoleona 4 w Warszawie pod zarządem Józefa Puchalskiego, gdzie wprawdzie
nie jest dużo napisane o lipieniu, ale jest już kolorowa tabela z muchami i opisem tych much, co dla mnie
w tamtym okresie to już było sporo....
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [0] 26.11 09:47
 
Cd lata do 1971r
Z innych sposobów na pstrąga oprócz glisty czy ręki był raczej dla zabawy widelec,apolegało to na tym ,ze
wypatrywało się pstrąga na stojącej wodzie najczęściej w jazie i buch z góry widelcem oprawionym na kiju.
Jeśli chodzi o Lipienia to ten pojawiał się okresowo w dużych ilościach wiosną na tarło i znikał pod koniec lata
robił miejsce dla pstrąga. Na wędkę był nie do złapania, ale do zabawy już tak. Brało sie płaskiego kamienia i z
całej siły pier....... w stadko a rybki wylatywały w powietrze w większości tylko wystraszone
cd po przerwie
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [0] 23.11 07:54
 
I tak teoria spotyka się z jeszcze niedawno pamiętaną praktyką.



Tak sobie teraz skojarzyłem, że w cmk (centrali manewrowo-kontrolnej) na jednym z
wyeksploatowanych statków handlowych, gdzie spędziłem bardzo dawno temu 6 miesięcy i
12 dni życia, jakiś żartowniś napisał coś, co pamiętam do dzisiaj:



,,Teoria, to jest wtedy, kiedy teoretycznie wszystkim wydaje się, że wiedzą jak urządzenie
powinno działać, ale praktycznie niestety nie działa. Praktyka, to jest taka osobliwa sytuacja,
w której urządzenie teoretycznie nie ma prawa działać, ale praktycznie działa, chociaż
prawie nikt nie wie czemu. W miejscu w którym właśnie się teraz znalazłeś łączymy teorię z
praktyką - tutaj w większości przypadków urządzenia praktycznie już nie działają i
teoretycznie większość nie ma zielonego pojęcia dlaczego…”
 
  Odp: ...Czy są jakieś materiały? [0] 22.11 07:30
 
Wszystkie te informacje w szczegółach będą w tej książce o dziejach chowu i hodowli ryb łososiowatych
w Polsce do początku XX w. Jeśli układ gwiazd będzie sprzyjający, to ukaże się w II poł. 2025 r.

Planuję też przygotowanie 2 artykułów nt. dziejów "łososia" w Drawie i Gwdzie w XIX w., bo to też są
tematy praktycznie nieznane (publikacja w Przeglądzie Rybackim prawdopodobnie pod koniec 2025 lub w
2026 r.). Materiałów jest dużo, zwłaszcza w źródłach niemieckojęzycznych.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus