f l y f i s h i n g . p l 2024.05.17
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Polska mowa to fajny język. Autor: dabo. Czas 2024-05-16 22:45:44.


poprzednia wiadomosc Ustawa o ochronie zwierząt : : nadesłane przez S. Cios (postów: 2020) dnia 2024-04-15 10:38:59 z 15.220.65.*
  Nie trzeba być jakimś wielkim prorokiem, żeby stwierdzić, że wcześniej lub później ktoś uzna, że C&R/No
Kill, nie są kompatybilne z ustawą o ochronie zwierząt. Dlatego sugeruję większą rozwagę w działaniach i
deklaracjach dotyczących ochrony ryb.

https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19971110724/U/D19970724Lj.pdf

Art. 1. 1. Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu
winien poszanowanie, ochronę i opiekę.
Art. 5. Każde zwierzę wymaga humanitarnego traktowania.
Art. 6. 1. Zabrania się zabijania zwierząt, z wyjątkiem:
2) połowu ryb zgodnie z przepisami o rybołówstwie i rybactwie śródlądowym,

1a. Zabrania się znęcania nad zwierzętami.
2. Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo świadome dopuszczanie do
zadawania bólu lub cierpień, a w szczególności:
1) umyślne zranienie lub okaleczenie zwierzęcia, niestanowiące dozwolonego prawem zabiegu lub
procedury w rozumieniu art. 2 ust. 1 pkt 6 ustawy z dnia 15 stycznia 2015 r.
3) używanie do pracy albo w celach sportowych lub rozrywkowych zwierząt chorych, a także zbyt młodych
lub starych oraz zmuszanie ich do czynności, których wykonywanie może spowodować ból

Zwierzęta wykorzystywane do celów rozrywkowych, widowiskowych, filmowych, sportowych i specjalnych
Art. 15. 1. Warunki występów, treningów i tresury oraz metody postępowania ze zwierzętami
wykorzystywanymi do celów rozrywkowych, widowiskowych, filmowych, sportowych i specjalnych nie
mogą zagrażać ich życiu i zdrowiu ani powodować cierpienia.
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Ustawa o ochronie zwierząt [0] 15.04 10:57
 
Kluczowe:
1) umyślne zranienie lub okaleczenie zwierzęcia, niestanowiące dozwolonego prawem zabiegu lub
procedury w rozumieniu art. 2 ust. 1 pkt 6 ustawy z dnia 15 stycznia 2015 r. - celowe łowienie ryb w okresie ochronnym( odcinki OS np. pstragi)
3) używanie do pracy albo w celach sportowych lub rozrywkowych zwierząt chorych, a także zbyt młodych
lub starych oraz zmuszanie ich do czynności, których wykonywanie może spowodować ból - zawody, obniżony wymiar


To ta na szybko
 
  Odp: Ustawa o ochronie zwierząt [2] 15.04 12:27
 
Nie trzeba być jakimś wielkim prorokiem, żeby stwierdzić, że wcześniej lub później ktoś
uzna, że C&R/, No Kill, nie są kompatybilne z ustawą o ochronie zwierząt. Dlatego sugeruję
większą rozwagę w działaniach i deklaracjach dotyczących ochrony ryb.

https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19971110724/U/D19970724Lj.pdf

Art. 1. 1. Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą.
Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę.
Art. 5. Każde zwierzę wymaga humanitarnego traktowania.
Art. 6. 1. Zabrania się zabijania zwierząt, z wyjątkiem:
2) połowu ryb zgodnie z przepisami o rybołówstwie i rybactwie śródlądowym,

1a. Zabrania się znęcania nad zwierzętami.
2. Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo świadome
dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień, a w szczególności:
1) umyślne zranienie lub okaleczenie zwierzęcia, niestanowiące dozwolonego prawem
zabiegu lub procedury w rozumieniu art. 2 ust. 1 pkt 6 ustawy z dnia 15 stycznia 2015 r.
3) używanie do pracy albo w celach sportowych lub rozrywkowych zwierząt chorych, a także
zbyt młodych lub starych oraz zmuszanie ich do czynności, których wykonywanie może
spowodować ból

________

Czyli całe to No Kill o dupe rozbić. Zaczynam rozumieć że kumple chodzący na ryby po
mięso i mówiący że głupi jestem bo wypuszczam, inny złowi i zabije mają racje. Przykro to
przyznać ale mają rację i rzeczywiście głupi jestem.


”Zwierzęta wykorzystywane do celów rozrywkowych, widowiskowych, filmowych,
sportowych i specjalnych
Art. 15. 1. Warunki występów, treningów i tresury oraz metody postępowania ze zwierzętami
wykorzystywanymi do celów rozrywkowych, widowiskowych, filmowych, sportowych i
specjalnych nie mogą zagrażać ich życiu i zdrowiu ani powodować cierpienia”.


____________


Czyli zawody na rybach do ….. nia bo nie da się wytłumaczyć „że łowi się je aby je zabić”.
Chyba że podciągnie się je pod „trening” bo dla rozrywki czy jako widowisko raczej się nie
da.
Niejasne są te przepisy i jedne drugiemu przeczą. Coś jak „sztuczna mucha” to …. I jej
definicja „ustawowa”.



 
  Odp: Ustawa o ochronie zwierząt [1] 15.04 13:59
 
Zaczynam rozumieć że kumple chodzący na ryby po mięso i mówiący że głupi jestem bo wypuszczam,
inny złowi i zabije mają racje. Przykro to przyznać ale mają rację i rzeczywiście głupi jestem.


Mądrość nie polega na zabijaniu ryb, lecz na szacunku dla nich, podobnie jak i do innych zwierząt (w tym
ludzi). Głupi jest ten, kto zabija ryby, nie myśląc o tym, co będzie w przyszłości. Najlepszym przykładem
są jesiotry, zabijane bez opamiętania, aż je wszystkie zabito, do ostatniego osobnika.
 
  Odp: Ustawa o ochronie zwierząt [0] 15.04 15:18
 
Zezwolenia wydają głupi ludzie? Głupim też. Chyba że ci „głupi” są potrzebni jako dowód na
to, że celem nie jest świadome męczenie zwierząt a pokarm.
Później napisze jak ja to wszystko widzę w takim wypadku. Teraz niestety, póki jasno trzeba
coś pożytecznego robić.
 
  katolicy... Odp: Ustawa o ochronie zwierząt [2] 15.04 15:42
 
co ciekawe... w katolickim kraju podobno...
kto o tym pamięta?

PIĄTE PRZYKAZANIE BOŻE
V
"Nie zabijaj"
W piątym przykazaniu nakazuje Bóg szanować życie i zdrowie swoje oraz innych ludzi. Życie jest
największym darem Boga i Jego własnością. Dlatego nie wolno odbierać sobie życia i zabijać bliźnich, bo to
są bardzo ciężkie grzechy. Unikać trzeba także wszystkiego, co niszczy zdrowie. - Nie wolno szkodzić
bliźnim na duszy przez zły przykład i pobudzanie do grzechu. Zwierzęta są również stworzone przez Boga,
ale wolno je zabijać, aby były naszym pokarmem. Nie należy jednak nigdy męczyć zwierząt i sprawiać im
bólu.

Pytania i odpowiedzi:

Kto grzeszy przeciwko piątemu przykazaniu?
Przeciwko piątemu przykazaniu grzeszy ten, kto odbiera sobie lub innym ludziom życie, szkodzi sobie albo
bliźniemu na zdrowiu, daje zły przykład i pobudza do grzechu, a także kto męczy zwierzęta.

 
  Odp: katolicy... Odp: Ustawa o ochronie zwierząt [1] 15.04 16:23
 
Katolicki tylko z nazwy. Boga w to bym nie mieszał bo raczej się nie sprawdzi jako zbawiciel w tej kwestii.
 
  Odp: katolicy... Odp: Ustawa o ochronie zwierząt [0] 15.04 16:58
 
no tak... deklaratywni...

ja o ludziach pisałem...
o tempora...


Katolicki tylko z nazwy. Boga w to bym nie mieszał bo raczej się nie sprawdzi jako zbawiciel w tej kwestii.
 
  Odp: Ustawa o ochronie zwierząt [0] 15.04 16:50
 

Polak potrafi, jeśli ustawodawca wprowadzi zakaz No-Killa, to dzierżawca będzie zarybiał pstrągiem i np. kleniem. Przy czym będzie obowiązywał całkowity zakaz łowienia pstrąga. Łowienie klenia będzie zaś jak najbardziej legalne... .

 
  Odp: Ustawa o ochronie zwierząt [9] 17.04 20:20
 
Wracając do trudnego tematu. No Kill jest złe lub nawet zakazane prawem. Zostaje wiec regulowanie presji.
Czyli ... czyli określenie ile i jakich ludzi może wejść aby rybę sobie złowić. Ale!!!! Jaką rybę? Czyją rybę? Rybę
polską, państwową, prywatną czy czyją? I dlaczego akuratnie ci (powiedzmy np. bogaci, przyjezdni których na
to stać) a nie inni?
Znając rozwiązania zza miedzy, choćby z Niemiec, wychodzi na to że najlepiej (wg mnie) wziąć przykład z
nich.
Woda oddana przez Państwo w dzierżawę nie może być wodą organizacji takiej jak PZW która "została w
czasach czerwonej rewolucji"-każdemu równo należy się wszystko.
Czyli nie zasłużeni, nie bogacze, nie szlachetni dla których istnienie gatunku jest najważniejsze mogą
"dostąpić" prawa łowienia na danych wodach czy danych gatunków, ale każdy bo równość, równouprawnienie,
nieograniczona dostępność jest obowiązkiem. Często dawane jest to za "nic" lub za "grosze" (ceny zezwoleń).
PZW jako jedyny, największy i nie wiem dlaczego obdarowany przez Państwo (RZGW) największym
zaufaniem, ma tak dużą ilość wód że nie jest w stanie ich zupełnie ani kontrolować, ani racjonalnie prowadzić.
Może powodem tego jest to, że Państwo nie określa konkretnego celu i za to dzierżawcę rozlicza. Wody o ile
są zarybianie (przymus odgórny) to nie są już zupełnie pilnowane. Wszystkie wody, nie krótkie "szczególne"
(Specjalne) odcinki.
Wg mnie Państwo powinno w dzierżawę oddawać wody jedynie takiemu podmiotowi aby był w stanie
zapewnić ciągłość gatunków. Zwłaszcza zagrożonych. Dzierżawca powinien być wykonawcą, nadzorcą czy
obserwatorem zmian jakie zachodzą, informować o tym państwowe instytucje, wymagać wsparcia,
proponować i przedstawiać sposoby na ochronę gatunków zagrożonych. Jednym słowem dzierżawca powinien
być na pierwszej linii frontu a Państwo powinno od ich wyników, zaangażowania przedłużać umowę lub szukać
innych solidnych i odpowiedzialnych miłośników takiej przyrody.
Tak wiec, o ile PZW mogłoby być jeszcze dzierżawcą, to oni sami jako organizacja powinni wymusić aby
poszczególne koła w poszczególnych Okręgach zajmowały się i korzystały z wód które mają na swoim terenie
pod swoją opieką. Wyłącznie swoje wody. Ich wędkarze, pracownicy, miłośnicy za poprawne gospodarowanie
mogliby mieć zezwolenia na zabijanie ryb i korzystanie w wód. Każdy inny mógłby być jedynie zapraszany jako
gość. Warunkowo! Nie z "otwartej" dostępności czy z równouprawnienia! Tak to właśnie działa w Niemczech.
Wody są tak poszatkowane że chcąc na jakiejś połowić musisz szukać i pytać czy jest na to szansa. Na
najlepszych wodach nie ma takiej opcji aby "obcy z marszu" przyszedł i sobie łowił, nie wspominając już o
zabijaniu ryb. Coś jak było u nas w myślistwie.

Pisałem już kiedyś o tym wiele razy. Małe koła, kluby czy towarzystwa z jakaś woda o która potrafią zadbać,
ochroną, każdy ma swój "strumyk" i zajmuje się bo to jego. Nikt mu nie "wjedzie bo zapłacił" i ma prawo łowić
(presja) czy zabijać bo mu się należy. Zezwolenie może być ale nie "ma być" wydane.

Co do zabronienia "No Kill". Łowiąc ryby zawsze można powiedzieć że poluje się jedynie na okazy i małe
wypuszczam. Gorzej z zawodami, tu już ciężko wytłumaczyć celowe (punktowane) połowy ryb małych/każdych
i ich wypuszczanie. Z celowego znęcania ciężko się będzie wytłumaczyć. Chyba że użytkownik/gospodarz
wody określi takie połowy jako humanitarne i najmniej inwazyjne odłowy kontrolne. Nie wiem. Niech martwią
się zawodnicy. W małych kołach i na małych wodach w Niemczech jako gospodarz też sam określasz ile i
jakich osób może brać udział w zawodach.

Dopóki wiec PZW jako największy i jedyny gospodarz będzie miał na głowie tyle wód że nie jest je w stanie
ogarnąć, dopóty będzie tak jak jest. Będą pewne wody (malutkie odcinki) chronione i szanowane i reszta niech
sobie daje radę. Zarybić pod przymusem i niech się dzieje co chce. Nigdy w ten sposob nie będzie dobrze gdy
każdy ma świadomość że woda/ryby nie są moje a "wszystkich".

 
  Odp: Ustawa o ochronie zwierząt [1] 17.04 21:42
 
No Kill jest złe lub nawet zakazane prawem.

Ja tylko stwierdzam, że No Kill może być źródłem niedocenianych lub przemilczanych problemów,
zarówno od strony przyrodniczo-wędkarskiej, jak i prawnej. W tej ostatniej sprawie niech się
wypowiadają prawnicy.

Zostaje wiec regulowanie presji. Czyli ... czyli określenie ile i jakich ludzi może wejść aby rybę sobie
złowić. Ale!!!! Jaką rybę? Czyją rybę? Rybę polską, państwową, prywatną czy czyją? I dlaczego
akuratnie ci (powiedzmy np. bogaci, przyjezdni których na to stać) a nie inni?


Są różne sposoby regulacji presji. Jedną z nich jest wysoka opłata, co jest stosowane w wielu krajach.
Inne możliwe rozwiązania, pozwalające na bardziej demokratyczne wędkarstwo, to zakaz brodzenia
(dopuszczenie tylko zwykłych gumiaków). Tak było we Włoszech już w latach 80. na rzece Sesia
(pisałem o tym kiedyś) i było to skutecznym rozwiązaniem. Można też ograniczyć liczbę muszek do
jednej (nie wiem, dlaczego nie korzysta się z tego ograniczenia).

Znając rozwiązania zza miedzy, choćby z Niemiec, wychodzi na to że najlepiej (wg mnie) wziąć
przykład z nich.


Jest to jedna z możliwości. Wymaga pogłębionej analizy.

PZW jako jedyny, największy i nie wiem dlaczego obdarowany przez Państwo (RZGW)
największym zaufaniem, ma tak dużą ilość wód że nie jest w stanie ich zupełnie ani kontrolować, ani
racjonalnie prowadzić.


Od dawna głoszę ten pogląd, który dotyczy zwłaszcza okręgów o dużej powierzchni i dużej ilości wód.

Wody o ile są zarybianie (przymus odgórny) to nie są już zupełnie pilnowane.

A niby kto ma pilnować, skoro nawet w policji są ogromne braki kadrowe. Poza tym, przykład idzie z
góry, skoro przez ostatnie 8 lat dojono państwo polskie, czyli przede wszystkim podatników.
Nie demonizowałbym jednak znaczenia kłusownictwa. Dawniej kłusownictwo było jeszcze bardziej
rozplenione, a ryb było mnóstwo. Współcześnie o niebo poważniejszym problemem jest niszczenie
środowiska (i nie chodzi mi o działalność inżynieryjną bobrów).

Wg mnie Państwo powinno w dzierżawę oddawać wody jedynie takiemu podmiotowi aby był w
stanie zapewnić ciągłość gatunków. Zwłaszcza zagrożonych.


No przecież Państwo to robi cały czas, od 20 lat. Takie są deklaracje.
Nie wiem, w jaki sposób można to robić optymalnie, bo naokoło wszędzie jest mnóstwo
hochsztaplerów. W latach 2004-2005 wiele wód przyznano ludziom o wątpliwej reputacji. A coś mi się
wydaje, że w ciągu ostatnich 8 lata liczba takich osób znacznie wzrosła, albo przynajmniej ujawniła
swoje talenty. Skoro stadninę w Janowie można było sp...ć, to myślisz, że nie poradzono by sobie z
rzekami?

Dzierżawca powinien być wykonawcą, nadzorcą czy obserwatorem zmian jakie zachodzą,
informować o tym państwowe instytucje, wymagać wsparcia, proponować i przedstawiać sposoby na
ochronę gatunków zagrożonych. Jednym słowem dzierżawca powinien być na pierwszej linii frontu a
Państwo powinno od ich wyników, zaangażowania przedłużać umowę lub szukać innych solidnych i
odpowiedzialnych miłośników takiej przyrody.


Piękne są te słowa, prawie jak cytat z Biblii. Wydrukuje je, opraw w ramkę i wyślij do WP.

Tak wiec, o ile PZW mogłoby być jeszcze dzierżawcą, to oni sami jako organizacja powinni
wymusić aby poszczególne koła w poszczególnych Okręgach zajmowały się i korzystały z wód które
mają na swoim terenie pod swoją opieką.


Masz jakieś sugestie, jak to zrobić? Pamiętaj, że to "doły" wybierają władze okręgowe, a co 4 lata jest
zjazd. Nie wiem, czy rozwiązania siłowe zdadzą egzamin.

Wyłącznie swoje wody. Ich wędkarze, pracownicy, miłośnicy za poprawne gospodarowanie mogliby
mieć zezwolenia na zabijanie ryb i korzystanie w wód. Każdy inny mógłby być jedynie zapraszany jako
gość. Warunkowo! Nie z "otwartej" dostępności czy z równouprawnienia! Tak to właśnie działa w
Niemczech.


Zalecam ostrożność w zachęcaniu do zabijania ryb, bo to śliski temat. Nie wiem, jak to działa w
Niemczech.

Wody są tak poszatkowane że chcąc na jakiejś połowić musisz szukać i pytać czy jest na to
szansa.


Już niedawno pisałem, że kto pyta nie błądzi. A kto czyta nie pyta. Kto myśli, ten wie gdzie łowić.

Na najlepszych wodach nie ma takiej opcji aby "obcy z marszu" przyszedł i sobie łowił, nie
wspominając już o zabijaniu ryb. Coś jak było u nas w myślistwie.


Nie doceniasz Polaków. Anglicy też nie doceniali i przekonali się o tym, gdy Polacy zaczęli im
wyławiać ryby.

Gorzej z zawodami, tu już ciężko wytłumaczyć celowe (punktowane) połowy ryb małych/każdych
i ich wypuszczanie. Z celowego znęcania ciężko się będzie wytłumaczyć. Chyba że
użytkownik/gospodarz wody określi takie połowy jako humanitarne i najmniej inwazyjne odłowy
kontrolne. Nie wiem. Niech martwią się zawodnicy. W małych kołach i na małych wodach w Niemczech
jako gospodarz też sam określasz ile i jakich osób może brać udział w zawodach.


Zdaje się, że większy problem może być w spinningu, niż w muszce. Nie śledzę tego tematu uważnie,
ale tu się zapowiada przegięcie.

 
  Odp: Ustawa o ochronie zwierząt [0] 18.04 11:08
 
1. Są różne sposoby regulacji presji. Jedną z nich jest wysoka opłata, co jest stosowane
w wielu krajach. Inne możliwe rozwiązania, pozwalające na bardziej demokratyczne
wędkarstwo, to zakaz brodzenia (dopuszczenie tylko zwykłych gumiaków). Tak było we
Włoszech już w latach 80. na rzece Sesia (pisałem o tym kiedyś) i było to skutecznym
rozwiązaniem. Można też ograniczyć liczbę muszek do jednej (nie wiem, dlaczego nie
korzysta się z tego ograniczenia).


———————


Ok. Wysoka opłata. Pasjonaci (np. stara Passaria) wcale nie musza mieć wysokiej opłaty.
Woda wzięta przez jakoś „elitarną” zamkniętą grupę i presję sami sobie wyregulują. I ceny
dostępu. O tym pisałem dając przykład niemieckich kół, klubów. Dostać się do nich nie jest
możliwe ot tak, z ulicy, bo chcę. Pieniądze nie załatwiają sprawy. Przekazywanie „pałeczki”
odbywa się na zasadzie takiej jak pisałem, polskich dawnych kół łowieckich. Może teraz jest
inaczej bo wszystko się zmienia (herzlich willkommen) na „źle” ale brat nic nie informuje że
jest łatwiej.



2. PZW jako jedyny, największy i nie wiem dlaczego obdarowany przez Państwo (RZGW)
największym zaufaniem, ma tak dużą ilość wód że nie jest w stanie ich zupełnie ani
kontrolować, ani racjonalnie prowadzić.

Od dawna głoszę ten pogląd, który dotyczy zwłaszcza okręgów o dużej powierzchni i dużej
ilości wód.

Wody o ile są zarybianie (przymus odgórny) to nie są już zupełnie pilnowane.

A niby kto ma pilnować, skoro nawet w policji są ogromne braki kadrowe. Poza tym,
przykład idzie z góry, skoro przez ostatnie 8 lat dojono państwo polskie, czyli przede
wszystkim podatników. Nie demonizowałbym jednak znaczenia kłusownictwa. Dawniej
kłusownictwo było jeszcze bardziej rozplenione, a ryb było mnóstwo. Współcześnie o niebo
poważniejszym problemem jest niszczenie środowiska (i nie chodzi mi o działalność
inżynieryjną bobrów).

Wg mnie Państwo powinno w dzierżawę oddawać wody jedynie takiemu podmiotowi aby był
w stanie zapewnić ciągłość gatunków. Zwłaszcza zagrożonych.

No przecież Państwo to robi cały czas, od 20 lat. Takie są deklaracje.
Nie wiem, w jaki sposób można to robić optymalnie, bo naokoło wszędzie jest mnóstwo
hochsztaplerów. W latach 2004-2005 wiele wód przyznano ludziom o wątpliwej reputacji. A
coś mi się wydaje, że w ciągu ostatnich 8 lata liczba takich osób znacznie wzrosła, albo
przynajmniej ujawniła swoje talenty. Skoro stadninę w Janowie można było sp...ć, to
myślisz, że nie poradzono by sobie z rzekami?

Dzierżawca powinien być wykonawcą, nadzorcą czy obserwatorem zmian jakie zachodzą,
informować o tym państwowe instytucje, wymagać wsparcia, proponować i przedstawiać
sposoby na ochronę gatunków zagrożonych. Jednym słowem dzierżawca powinien być na
pierwszej linii frontu a Państwo powinno od ich wyników, zaangażowania przedłużać umowę
lub szukać innych solidnych i odpowiedzialnych miłośników takiej przyrody.

Piękne są te słowa, prawie jak cytat z Biblii. Wydrukuje je, opraw w ramkę i wyślij do WP.

Tak wiec, o ile PZW mogłoby być jeszcze dzierżawcą, to oni sami jako organizacja powinni
wymusić aby poszczególne koła w poszczególnych Okręgach zajmowały się i korzystały z
wód które mają na swoim terenie pod swoją opieką.

Masz jakieś sugestie, jak to zrobić? Pamiętaj, że to "doły" wybierają władze okręgowe, a co
4 lata jest zjazd. Nie wiem, czy rozwiązania siłowe zdadzą egzamin.


——————-

Jak to zrobić? Są przykłady małych wód (tzw. komercyjnych) na których wszytko działa jak
należy. Wód nie prywatnych a konkretnych kół wędkarskich spod egidy PZW. Skoro tu się
da to i tam się da. Ale nie może być tak że koło i koledzy pilnują i odbudowania populacje na
„swojej” rzeczce (Strwiąż, Por, itd, nie będę wymieniał jakich) w inni wpadają po info w necie
że tam są ryby i wała je jak swoje bo woda jest wszystkich. Przy takiej opcji żadna regulacja
presji czy ceny nawet kosmiczne nic nie zmienia. Ludzie z kasą się znajdą (choćby z
zagranicy) i wybiorą do zera to co będą mogli w ramach zezwolenia. Opisywałem już takie
polskie przypadki.
Jeżeli koło PZW nie byłyby zainteresowane taką działalnością na jakiś „swoich”
regionalnych odcinkach to Okręg powinien oddawać takie obwody Państwu. Niech ono
szuka zainteresowanych. Tacy na pewno się znajdą, choćby prywatne osoby. Nie może
jednak PZW brać ludzi wszystkich „z ulicy jak z tzw. łapanki” szukając finansowania. To jest
droga w przepaść. Koła same powinny decydować ile i jakie osoby mogą u nich być, jakie
powinny wykonywać prace, jakie maja z góry ustalone obowiązki, prawa praz korzyści z
tego płynące. Ile przynależność powinna kosztować. A na ich łowiskach oni powinni ustalać
warunki i dostępu, i presji i zezwolenia na zabijanie ryb lub nie. Tak jak we wspomnianych
kołach w Niemczech.

Co do kłusownictwa, pilnowania to małe łowiska na pewno będą dobrze strzeżone przez
tych którzy są ich „właścicielami”. Na komercyjnych jakoś się da i działają.
Kłusownictwa jako takiego na wielką skale teraz nie ma bo przy tej ilości ryb szkoda nawet
próbować. Może sezonowo, na tarliskach. Czy pojedyncze przypadki nadużyć. Przy
solidniejszych karach do wyeliminowania.


3. Na najlepszych wodach nie ma takiej opcji aby "obcy z marszu" przyszedł i sobie łowił,
nie wspominając już o zabijaniu ryb. Coś jak było u nas w myślistwie.


Nie doceniasz Polaków. Anglicy też nie doceniali i przekonali się o tym, gdy Polacy zaczęli
im wyławiać ryby.
—————-

Nie chodzi o niedocenianie. Chodziło mi o to że jak np. na OS, nie ma takiej opcji żeby na
podobnych łowiskach jakiś obcy przyszedł sobie i z marszu kupił zezwolenie, łowił ryby, nie
mówiąc już o dostaniu zezwolenia na zabijanie i zabieranie z łowiska.

 
  Odp: Ustawa o ochronie zwierząt [6] 18.04 06:02
 
Zyga,
W tym co piszesz jest wiele racji tylko nie ma najważniejszej. Wszystkie te zarybienia, nokille i kaczandrylisy są
sygnalizacją faktu, że jesteśmy w d...i próbujemy się w niej urządzać. To nie są działania systemowe a doraźne, by
można było złowić rybę w perspektywie powiedzmy 5 lat. Dopóki jedynym z priorytetów polityki Państwa nie będzie, nie
tylko czysta woda, ale przede wszystkim żywa woda dopóty nic nie odwróci trendów, na które pozornym panaceum ma
być nie zabijanie ryb.
 
  Odp: Ustawa o ochronie zwierząt [5] 18.04 08:06
 
Zgadza się. Ale kto jak nie pasjonaci mający swój kawałek "działki" mogą o to dbać. Dbać nie tylko na swoim
podwórku ale i drzeć pyska tam gdzie trzeba. Fakt że "góra" musi mieć taki cel. Cel którym jest ochrona i
utrzymanie a nie eksploatacja (konsumpcyjna w tym wypadku) gatunków priorytetem. Dopóki górze nie będzie
zależało czy ryba w wodach jest czy nie, dopóty będą przeróżne działania zwykłą fanaberią. Jakoś na bobrach,
żabach, jeżach, dzieciolach, wilkach, miśkach czy zubrach im zależy. Po uj żubr czy niedźwiedź czy wilk? Nie
wiem, chyba dla pokazówki. A ryby? Ryby mogą ludzie zjeść i najwyżej odpowiedzialność spadnie na nich.
Woda będzie "czysta" (z ryb) i nikt nie będzie stawiał je jako problem przy kombinacjach z ciekami.
Ryby nie wpuszczane a populacje odtwarzające się samoistnie. W sposób nie ważne jaki, choćby w
rezerwatach. Ale jak pisałem, ryby to niepotrzebny nikomu problem wiec lepiej za bardzo przy nich
majstrować.
 
  Odp: Ustawa o ochronie zwierząt [4] 18.04 10:05
 
to jest bardzo proste. Żeby ktoś chciał musi mieć potrzebę.
W marketingu często jest tak, że taką potrzebę się stwarza dlatego często kupujemy rzeczy, które nam są niepotrzebne..
Tu marketing nie działa i ktoś nie ma potrzeby.

Co do wywodów powyżej.
Każdy z Was ma dużo racji. I Kardi, Staszek, Zyga czy Darek. Każdy wnosi coś istotnego do dyskusji. Trudno stwierdzić czy inni również bo ludzie się nie wypowiadają. Albo nie mają zdania albo im jest wygodnie.

Dalej będę twierdził, że jest to pole do dużej dyskusji. Zachodzą zmiany w środowisku, w mentalności ludzi, w sposobie postrzegania wędkarstwa jako takiego. Zacznijmy od siebie jako społeczności muszkarskiej i spinningowej bo często ludzie się tu pokrywają.

Musimy pamiętać, że zasady C&R kiedyś spisane, ustanowione - tu zaznaczam, że są to zasady nie uregulowane prawnie, tylko stworzone przez społeczność wędkarską.
Może czas dokonać zmian w nie których punktach.









 
  Odp: Ustawa o ochronie zwierząt [3] 18.04 10:37
 
Duży może więcej ale w tym państwie i społeczeństwie to nie działa. Dlatego jedynie małe
komercyjne podmioty (koła, stowarzyszenia, czy spoza PZW-„prywaciarze”) mogą
prowadzić swoje małe „biznesy” wędkarskie.
 
  Odp: Ustawa o ochronie zwierząt [2] 18.04 10:49
 
Pomijając stronę etyki, ta jest zero jedynkowa, C&R jest dzisiaj koniecznością.

Odbudowa populacji nie uda się z zabieraniem ryb.



Inna sprawa, że każdy stosuje C&R dla ryb niewymiarowych i w okresach ochronnych. To
jakiej jakości C&R używasz jest decydujące. Wypanierowanie w żwirze, wyściskanie i
wymęczenie ryby i jej uwolnienie jest jednakowe ze skilowaniem.



Pozdrawiam



 
  Odp: Ustawa o ochronie zwierząt [1] 18.04 11:00
 
mam duże wątpliwości co do:

"każdy stosuje C&R dla ryb niewymiarowych i w okresach ochronnych".

a już na pewno nie środowisko zawodnicze w kontekście ryb niewymiarowych

Pomijając stronę etyki, ta jest zero jedynkowa, C&R jest dzisiaj koniecznością.

Odbudowa populacji nie uda się z zabieraniem ryb.



Inna sprawa, że każdy stosuje C&R dla ryb niewymiarowych i w okresach ochronnych. To
jakiej jakości C&R używasz jest decydujące. Wypanierowanie w żwirze, wyściskanie i
wymęczenie ryby i jej uwolnienie jest jednakowe ze skilowaniem.



Pozdrawiam



 
  Odp: Ustawa o ochronie zwierząt [0] 14.05 13:02
 
Nasz zakład potrzebował nowej wagi dźwigowej, a wybór był przytłaczający, dopóki nie znalazłem
przewodnika, który szczegółowo opisuje różne typy i ich zastosowania. Każdy, kto stoi przed podobną
decyzją, powinien zajrzeć na stronę Jaką wagę dźwigową wybrać https://vagar.pl/jaka-wage-dzwigowa-
wybrac/ . Pomogło nam to wybrać odpowiednią wagę na podstawie nośności, trwałości i konkretnych
funkcji, takich jak obsługa bezprzewodowa, które są niezbędne w naszej działalności.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus